Cześć! /kilka pytań ;)
sratatatajka portal
No to wiele mowi. Czytalam kiedys ten watek . WYdaje mi sie , ze w tej "hodowli" nie za bardzo klada nacisk na socjalizacje kotow.... Delikatnie mowiac.Tymbardziej zabralabym go na badanie kontrolne wiedzac to co wiem o tej hodowli.
Cóż, mam nauczkę na przyszłość. Przynajmniej poważniejszych problemów zdrowotnych nikt nie zgłaszał... A i też nie jest to dzikus za 1500zł, a trochę tańszy dzikus (tylko nie zrozumcie tego opacznie cena naprawdę była ostatnią rzeczą, o którą zapytaliśmy, tylko próbuję znaleźć pozytywne strony tej sytuacji ) Kocurek u nas żadnej agresji dotąd nie objawił. Na rękach najpierw próbował się wydostać delikatnie wciskając łebek pod rękę a potem się uspokajał i zaczynał mruczeć.
Posluchaj , kot jest u was jeden dzien. oN nadal jest w szoku i nie mozesz teraz opierac swojej opinii na tym co robi. Bo za jakis czas jak sie oswoi moze dopiero pokazac co potrafi. Martwi mnie ilosc opinii o takich kotach z tej hodowli. Zastanawiam sie czy klub i organizacje w ktorych sa hodowle zarejestrowane nie powinny choc troche interesowac sie takmi rzeczmai?
No ale nic to nie temat na takie rozwazania.
Prosze Cie zrob wszystko zeby isc z kotem do weta. Nawet jesli okaze sie , ze jest zdrowy jak lza. Przynajmniej bedzies zmogla spac spokojnie. 1000 czy 1500 nie wazne. Tu chodzi o wasze i o kocie dobro. Dlaczego macie zostac oszukani i kupic cos za co nie zaplaciliscie ( w rpzypadku jesli cos kot nosi w srodku).
Nikt tu teraz nie bedzie Ci wypominal , ze kupilas go tu czy tu - nie wiedzialas - masz nauczke. Ale trzeba cos z tym dalej zrobic. Miec pewnosc za co sie zaplacilo.
Zrobię co w mojej mocy.
Ah, i napisałam, że dotąd żadnej agresji nie zauważyłam. Nigdzie nie powiedziałam, że na tej krótkiej obserwacji opieram swoją opinię o jego charakterze. Właściwie zdecydowanie wolałabym, żeby jego charakterek ciutkę się zmienił w stosunku do dnia dzisiejszego
Szkoda, że nie trafiłaś do nas wcześniej. A teraz tak jak mówią dziewczyny - do weterynarza, aby mieć pewność, że z kotkiem wszystko w porządku.
A potem niech się przyzwyczaja dalej do domku, nie ingerujcie za bardzo w jego przystosowywanie się. To normalne, że dla zwierzaka to duży stres. Pamiętam, że mój pies siedział z tydzień pod łóżkiem, potem powolutku zaczął wychodzić do nas, obwąchiwać i sprawdzać, a potem już na mizianki i teraz jest chyba najbardziej przyjaznym i ufnym stworzeniem, jakie znam. A Maurycy miał kilkugodzinna drogę do przebycia z hodowli do domu, więc w samochodzie na kolankach musiał się oswoić z naszymi zapachami, i w domu było już z górki. Ale nie martw się, każde zwierze ma swoje tempo. Najważniejsze teraz aby był zdrowy i miał jak najwięcej świętego spokoju. Życzę powodzenia!
Dobrze Olga pisze;)
I jak tam sytuacja na froncie? Wizyta u weta zaplanowana?
Witam na forum. Nie będę pisać o wecie, bo akurat to prawda, jeżeli okaże się, że kociak ma nawet drobną chorobę, możesz żądać zwrotu pieniedzy za leczenie od hodowcy. Taka wizyta w normalnej lecznicy to bardzo mały koszt. Nie więcej niż 20-30 zł. Potem może być za późno na ewentualną rekompensatę, bo hodowca powie, że kotek mógł się nabawić przypadłości u Was.
Brałam udział w adaptacji starszej kotki poprzez adopcję i powiem Ci, że pomimo iż był to nowy dom, pomimo, że w pobliżu warczał drugi kot rezydent, to kotka i tak podeszła do człowieka, bo właśnie u nas szukała wsparcia i opieki. Była przerażona, szorowała brzuszkiem po podłodze ale nie uciekała od ludzi. Myślę, że dużo cierpliwości musisz włożyć i miłości w oswojenie tego kota. Życzę powodzenia i czekam na fotki.
Eh...troszke przykra historia...
Mam nadzieje,ze Wam sie wszystko dobrze ulozy
I sluchajcie rad bardziej doswiadczonych osób na forum,
z pewnoscia Wam pomoga.
Trzymam kciuki z calych sil oraz z niecierpliwoscia czekam na zdjecia
Dziękuje za wszelkie odpowiedzi!
Do weterynarza kotek pójdzie dopiero jak będą potrzebne szczepienia i cała reszta - taka decyzja zapadła. Co więcej, po dokładniejszym wczytaniu się w umowę zrozumiałam, że gdyby kotek był chory to hodowca zabiera go do siebie na leczenie i oddaje już wyleczonego, a w innym przypadku żadnej odpowiedzialności nie ponosi.
Odnoszę wrażenie, że w tej hodowli ktoś go strasznie skrzywdził Wczoraj wieczór zachowywał się jak na kota przystało - siedział za kanapą wśród ludzi i bacznie wszystko obserwował - widać, że ciekawski. Gdy z niezapowiedzianą wizytą przyszła sąsiadka kocurek wpadł w popłoch, normalnie chciał przebiec przez ścianę, nogi pogubił i ukrył się. Sąsiadka wybitnie podobna do pani hodowczyni...
W nocy zwiedza, zjada i robi wszystko, co powinien robić kot. Jak tylko wyjdzie spod łóżka spróbuję go obfocić. Nie chcę go stresować pakowaniem aparatu do jego zacisznej kryjówki.
Byłabym ostrożniejsza w stawianiu wniosków, chociaż kto wie, jak było.
Może mały miał tylko nieco zaniedbaną socjalizację i każda "ponadnormalna" sytuacja to dla niego ogromny stres i sobie z tym nie radzi?
Smużka napisał: Byłabym ostrożniejsza w stawianiu wniosków, chociaż kto wie, jak było.
Może mały miał tylko nieco zaniedbaną socjalizację i każda "ponadnormalna" sytuacja to dla niego ogromny stres i sobie z tym nie radzi?
Uwazam dokladnie to samo.
Moim zdaniem powinnas skontaktowac sie w tej sprawie przede wszystkim z hodowca.
Myślę tak na podstawie naszych poprzednich kotów. Totalnie dziki półroczny kocur wzięty ze strychu zachowywał się dużo normalniej. Na widok dłoni nie kulił się i nie robił wszystkiego by zniknąć. Ale najpewniej macie rację. Pewnie też zasugerowałam się wypowiedziami na temat kotów z tej hodowli, które zwyczajnie bardzo przypominają naszego kocurka
Poczekamy, zobaczymy. Może za tydzień kot sam stanie się normalnym kocurkiem.
Ili jak piszesz poczekaj z tydzien niech spadnie z niego najwiekszy stres i pomyslimy co dalej Oby bylo ok.
"Do weterynarza kotek pójdzie dopiero jak będą potrzebne szczepienia i cała reszta - taka decyzja zapadła. Co więcej, po dokładniejszym wczytaniu się w umowę zrozumiałam, że gdyby kotek był chory to hodowca zabiera go do siebie na leczenie i oddaje już wyleczonego, a w innym przypadku żadnej odpowiedzialności nie ponosi. "
Wiesz w kazdej umowie sie tak pisze - to jest standardowy tekst umowy. Taki szablon mozesz sama z neta sciagnac.
Ja powiem , ze jak wzielam zswojego kocurka to on mial pewne problemy z dziaselkami. Okazalo sie , ze wystarczylo jedno leczenie i do teraz jest ok wec to pewnie problem po wymianie zabkow.
Natomiast co do hdowcy to nasi zahowali sie rewelacyjnie. Widzac jaki stres przezywa kot nawet w gre ani my an oni nie wyobrazalismy sobie , ze kot do nich wroci( choc hodowla jest pol godziny drogi stad). Dogadalismy sie ,z e my bedziemy go leczyc a oni pokryja koszta, i tak robi zapewnie wielu hodowcow .
Odpowiedzialnosci nie beda na pewno ponosic po czasie wyznaczonym w umowie.
Witam serdecznie kolejnych kociarzy.
Troszkę mnie tu nie było i mam nadzieje, że z Waszym kocurkiem wszystko OK.
Kciuki za Wasze udane relacje z nim.