kastracja
sratatatajka portal
Agnieszko sprawdzeni poleceni wet z Wrocławiaspis specjalistow GODNYCH ZAUFANIA z WROCLAWIA:
1) lek.wet.Zdzislaw Rak specjalista w zakresie chirurgii miekkiej (sterylizacje ! ) ,choroby ,grzybice itd tel.0503129300
2) lek. wet.A. Biezynski - chirurg ortopeda W-w ul.tarnogorska
3)lek.wet. s.Zimniok - poloznictwo ,nagle wypadki UL.Tyrmanda 23
GLIWICE
lek. wet.malzenstwo Cymbrylowiczow ul. Toszewska
Dr Rak specjalizuje sie w chirurgii miękkiej także mogłabyś przedzwonić i wypytać o wszystko
Tu masz linka do kliniki http://mamzdrowie.pl/lekarze/zdzislaw-rak-weterynarz-chirurg-wroclaw
dnia Śro 8:55, 01 Cze 2011, w całości zmieniany 1 raz
Lindusia napisał: Aguś,
moim zdaniem powinnaś powiedzieć wetowi, że chcesz odebrać Vincusia dopiero jak się wybudzi...
Dokładnie tak . Zadzwonić i powiedz jakie sa twoje wymagania .Jeśli sie nie zgodzi zmienić wet .Listę Ci podesłałam .Obdzwoń zawczasu i popytaj .
Agnieszko , a przypomnij mi ile miesięcy ma twój kotek . Czy chłopak już na tyle dojrzał , że podjęłaś tą decyzję
Aguś będzie dobrze
My też niedlugo musimy ciachnąć Pixelka; ma dopiero 5 miesięcy ale mocz zrobił się już okropnie intensywny i cuchnący
Zdecydowałam się oddać kociaka na cały dzień, chyba jednak bezpieczniej. Wczoraj byłam u weta z moim starszym (apatia, brak apetytu, morfologia kiepska.. niski poziom białych krwinek i coś z trzustką dzisiaj będzie komplet wyników). W każdym razie, powiedział, żebym przyszła z Felixem już w przyszłym tygodniu - będzie miał 23 tygodnie. Chyba mu zaufam i pojedziemy na cięcie, ponoć to najlepsza lecznica w Katowicach chociaż kuszą mnie te Gliwice...
Ramzes nie zrozum mnie źle, ale odnoszę wrażenie, że bardzo się spieszysz z kastracją Bilbusia. Czy już coś oznaczył w domu, że tak nalegasz? Przecież on jeszcze pół roku nie ma
astonia napisał: Ramzes nie zrozum mnie źle, ale odnoszę wrażenie, że bardzo się spieszysz z kastracją Bilbusia. Czy już coś oznaczył w domu, że tak nalegasz? Przecież on jeszcze pół roku nie ma
Nie skończyłam weterynarii, a już dwóch wetów powiedziało mi żeby kastrować już teraz.. A przecież nie chcę kastrować kociaka w wieku 2 miesięcy! Znam przypadek kiedy właściciele czekali do pierwszego znaczenia a potem mieli problem ponieważ kotek do tej pory podsikuje. Ramzesa kastrowałam kiedy miał 7 miesięcy a Felix już teraz ma większy 'interes' niż Ramzes wtedy. Chociaż może już taka jego uroda i to o niczym nie świadczy, nie wiem, nie znam się, jak mówiłam wcześniej. A poza tym to jeszcze się nie umówiłam na zabieg, każdy mówi coś innego więc mam mętlik w głowie.
kamisia napisał: Lindusia napisał: Aguś,
moim zdaniem powinnaś powiedzieć wetowi, że chcesz odebrać Vincusia dopiero jak się wybudzi...
Dokładnie tak . Zadzwonić i powiedz jakie sa twoje wymagania .Jeśli sie nie zgodzi zmienić wet .Listę Ci podesłałam .Obdzwoń zawczasu i popytaj .
Agnieszko , a przypomnij mi ile miesięcy ma twój kotek . Czy chłopak już na tyle dojrzał , że podjęłaś tą decyzję
Kamisiu Vincent w dniu kastracji będzie miał 6 miesięcy i 27 dni. Nie chcieliśmy go jeszcze kastrować, ale po konsultacji z wetem i opisem co dzieje się w domu, lekarz zadecydował, że trzeba to zrobić. Vincent jest dość dominującym kotem, natomiast mój cielaczek Frodo jest jakby nie patrzeć silniejszy i nie zna umiaru gdy się broni. Generalnie aby zakłócić jego stoicki spokój trzeba go naprawdę mocno wkurzyć. Dzisiaj rano Vincent znowu kulał, nie mógł nawet wskoczyć na wannę i do tego przy tym piszczał jakby go coś bolało. W nocy 3 razy rozdzielałam koty, bo tak się tłukły (powywracały taboret i drabinę w przedpokoju). Oczywiście to Vincent fruwał po podłodze, bo ta mała kruszynka co chwilę atakowała Froda. Ten na początku syczał, warczał i bulgotał na niego, ale uparciuch nie dawał za wygraną. Mamy nadzieję, że po kastracji jego zapędy dominanta się wyciszą i przestanie obrywać.
Rozmawiałam z wetem i powiedział, że Vincent będzie wybudzony, może nie do końca, bo będzie trochę zamulony, ale jeżeli chcę to mogę czekać do pełnego wybudzenia. Niestety na poczekalni, bo mają zaplanowane inne zabiegi więc kotka będę miała w transporterku. Boję się, bo na forum brytkowym dziewczyna pisała, że jej kotek tez miał takie ataki duszności. Niby wszystko było ok, ale po kastracji i narkozie okazało się, że to była wada serca. Nie muszę pisać co działo się później.
ramzes napisał: astonia napisał: Ramzes nie zrozum mnie źle, ale odnoszę wrażenie, że bardzo się spieszysz z kastracją Bilbusia. Czy już coś oznaczył w domu, że tak nalegasz? Przecież on jeszcze pół roku nie ma
Nie skończyłam weterynarii, a już dwóch wetów powiedziało mi żeby kastrować już teraz.. A przecież nie chcę kastrować kociaka w wieku 2 miesięcy! Znam przypadek kiedy właściciele czekali do pierwszego znaczenia a potem mieli problem ponieważ kotek do tej pory podsikuje. Ramzesa kastrowałam kiedy miał 7 miesięcy a Felix już teraz ma większy 'interes' niż Ramzes wtedy. Chociaż może już taka jego uroda i to o niczym nie świadczy, nie wiem, nie znam się, jak mówiłam wcześniej. A poza tym to jeszcze się nie umówiłam na zabieg, każdy mówi coś innego więc mam mętlik w głowie.
Powiem wam, że ja generalnie jestem za wczesną kastracją i nie neguję tego gdy hodowca oddaje kotki już po. Wiem, że mogą być różne powikłania itp, ale nikt nie ma pewności, że te powikłania nie wystąpią przy późniejszej kastracji. Poza tym w ten sposób jest bardzo łatwo wyeliminować pseudohodowle. Nie ukrywajmy, nie wszyscy są uczciwi i wykastrują kotki w późniejszym terminie. A jak hodowca ma to wyegzekwować?
Aga nie martw się Vincim na zapas - będzie dobrze
Jeśli bardzo martwią Cię jego duszności, powiedz vetowi o tych obawach. Zawsze możesz zrobić badania - podstawowa morfologia jeszcze nikomu nie zaszkodziła, niech go dokładnie osłucha, może przynajmniej rtg klatki piersiowej (choć idealnie byłoby zrobić echo, ale z tym może być trudniej i sprawa się pociągnie w czasie).
Niemniej jeśli Vinci ma się teraz dobrze i dokazuje (a przecież daje popalić Ferdusiowi) to nie nakręcałabym się niepotrzebnie.
Poczekaj do pełnego wybudzenia. Z tą poczekalnią to może nie jest najszczęśliwszy pomysł, ale jeśli ufasz temu wetowi to lepiej na poczekalni niż wcale. Możesz też iść na ciachu do innej lecznicy, gdzie będzie miał swoje miejsce do pełnego wybudzenia. Pytanie tylko czy chcesz zmieniać weta (?)
Wczesna kastracja jest idealnym zabezpieczeniem dla hodowcy i tego nie śmiem kwestionować. Osobiście uważam, że dla małego kociątka przynosi więcej szkód niż zysków. U kocurków to już w ogóle. Bardzo przekonuje mnie m.in. argument jednego z wetów, z którymi miałam okazję rozmawiać - cewka moczowa nie rozwinie się w pełni i potem jak mały się będzie przytykał to nawet cewnikować się nie da
Ehhh no to u mnie jest podobnie, hormony buzują, Ramzes się wścieka, Felix szaleje. W kuwecie też jakby bardziej śmierdzi... Nie wiem nie wiem
Dziękuję dziewczynki za słowa otuchy. Weta nie chcę zmieniać, bo trafiłam naprawdę na fajnego gościa. A przeszliśmy już przez kilka gabinetów. Będę dobrej myśli. Nie widziałam gabinetu zabiegowego w środku. Może akurat uda się aby Vincuś poleżał sobie w środku. Jutro jeszcze raz pogadam z lekarzem. Może naprawdę nie potrzebnie się nakręcam. Ale tak to jest z nami kobietkami, zawsze myślimy na zapas, aby nic nas nie zaskoczyło.
Agnieszka7714 napisał: kamisia napisał: Lindusia napisał: Aguś,
moim zdaniem powinnaś powiedzieć wetowi, że chcesz odebrać Vincusia dopiero jak się wybudzi...
Dokładnie tak . Zadzwonić i powiedz jakie sa twoje wymagania .Jeśli sie nie zgodzi zmienić wet .Listę Ci podesłałam .Obdzwoń zawczasu i popytaj .
Agnieszko , a przypomnij mi ile miesięcy ma twój kotek . Czy chłopak już na tyle dojrzał , że podjęłaś tą decyzję
Kamisiu Vincent w dniu kastracji będzie miał 6 miesięcy i 27 dni. Nie chcieliśmy go jeszcze kastrować, ale po konsultacji z wetem i opisem co dzieje się w domu, lekarz zadecydował, że trzeba to zrobić. Vincent jest dość dominującym kotem, natomiast mój cielaczek Frodo jest jakby nie patrzeć silniejszy i nie zna umiaru gdy się broni. Generalnie aby zakłócić jego stoicki spokój trzeba go naprawdę mocno wkurzyć. Dzisiaj rano Vincent znowu kulał, nie mógł nawet wskoczyć na wannę i do tego przy tym piszczał jakby go coś bolało. W nocy 3 razy rozdzielałam koty, bo tak się tłukły (powywracały taboret i drabinę w przedpokoju). Oczywiście to Vincent fruwał po podłodze, bo ta mała kruszynka co chwilę atakowała Froda. Ten na początku syczał, warczał i bulgotał na niego, ale uparciuch nie dawał za wygraną. Mamy nadzieję, że po kastracji jego zapędy dominanta się wyciszą i przestanie obrywać.
Rozmawiałam z wetem i powiedział, że Vincent będzie wybudzony, może nie do końca, bo będzie trochę zamulony, ale jeżeli chcę to mogę czekać do pełnego wybudzenia. Niestety na poczekalni, bo mają zaplanowane inne zabiegi więc kotka będę miała w transporterku. Boję się, bo na forum brytkowym dziewczyna pisała, że jej kotek tez miał takie ataki duszności. Niby wszystko było ok, ale po kastracji i narkozie okazało się, że to była wada serca. Nie muszę pisać co działo się później.
To faktycznie jest powód do podjęcia takiej decyzji .Trzymam mocno kciuki i wierzę , że wszystko pójdzie szybko i gładko .