Książki, filmy, muzyka
sratatatajka portal
To ona ?????chyba zwariowałam
ide poczytać na necie o nich , aż ciekawość mnie zżera
To ja polecę film "Gwiazd naszych wina" książka chyba też jest.
Bardzo mi się podobał mimo iż mówi o chorych na raka.
Dzięki za inspiracje!
Vivienne: Na "Bogów" chcę się wybrać, dzięki za zachętę!
Solea: "Nietykalnych" uwielbiam! Widziałam chyba ze 3 razy! Książki jeszcze nie czytałam.
Po "Przygody fryzjera damskiego" zamierzam sięgnąć, bo na razie przeczytałam tylko 1 książkę Mendozy "Niewinność zagubioną w deszczu".
A kawałek muzyczny mi się podobał. Zresztą przybrany pseudonim Cię zobowiązuje - w końcu Solea to chyba styl flamenco, prawda?
Joanno_d, też bardzo lubię kryminały i biografie. A jeśli chodzi o tematykę Bliskiego Wschodu, to również mnie interesuje, nawet troszeńkę "liznęłam" języka arabskiego Polecam Ci książkę "Księgarz z Kabulu" - wspomnienia Norweżki z pobytu w Afganistanie. Ze wspomnień -czytałam niedawno "Dziewczynę z Bagdadu" Michele Nouri, a jeśli chodzi o powieść - to o sprawach żydowsko-arabskich: Drzewo migdałowe Michelle Corasanti.
Z dawniejszych lektur z elementem bliskowschodnim - Medicus (Noah Gordon). Ekranizacji nie widziałam, książka mi się bardzo podobała (kolejne części są słabsze). Jest to cegła, nie każdemu się podoba - mnie wciągnęła.
Z kryminałów - uwielbiam Nesbo (cała seria o Harrym Hole) i Mankella, ostatnio czytałam też całą serię Asy Larsson o Rebece Martinsson. Mroczne ale fajne. Tak jak islandzkie kryminały Indridasona. Nieco mniej podobały mi się kryminały np. Camilli Lackberg, Aleksandry Marininy, Tatiany Polakowej. Ale i tak przeczytałam wszystkie ich książki wydane po polsku
Z polskich autorów - bardzo lubię kryminały Zygmunta Miłoszewskiego (ostatni - "Gniew" bardzo dobry! ale wszystkie o Szackim są bardzo dobre), Marcina Wrońskiego, Marcina Ciszewskiego, Marka Krajewskiego... A i oczywiście Katarzyna Bonda! Świetne kryminały, ale też inne publikacje. Bardzo dobra książka o polskich morderczyniach, a także znakomita publikacja z Bogdanem Lachem o profilerze - autentyczne historie, które ścinają krew w żyłach (niektóre doskonale pamiętam, bo większość miała miejsce w województwie śląskim, w tym w moim mieście).
Czytam też fantastykę. Nie będę się może zanadto o tym rozpisywać.
Uwielbiam książki Elżbiety Cherezińskiej. To przeważnie książki historyczne, z odrobiną magii. Dla mnie rewelacja, a p. Elżbieta bardzo sympatyczna (pisałam o tym ostatnio w wątku moich kotełów).
Ostatnio przeczytałam wreszcie "Ciemno prawie noc" Joanny Bator. Bardzo specyficzny język, ale mnie się podobało. A wcześniej "Japoński Wachlarz" tej samej autorki - wspomnienia z pobytu w Japonii - warto przeczytać. No jak Japonia, to oczywiście książki Murakamiego - teraz też czytam "Sputnik Sweetheart" (bo ja zazwyczaj czytam kilka książek jednocześnie).
Rozpisałam się strasznie, nie wiem czy ktoś przez to przebrnie.
A moja ukochana książka to "Kronika zapowiedzianej śmierci" G.G. Marqueza, czytam ją co najmniej raz na dwa lata. Choć kilka jest książek takich bardzo blisko pierwszego miejsca.
A widzisz, Felicita, ja przeczytałam tylko "Fryzjera", a nie wiem czemu, bo bardzo mi się podobała ta książka.
A dziś zauważyłam na półce inną książkę o mniej wysublimowanym co prawda humumorze "Pod niemieckimi łóżkami"-polecam jednak, przeczytałam jednym tchem, dławiąc się ze śmiechu:)
Zauważyłam, że nie przywiązuję się do autorów...A "Japoński Wachlarz" czytała moja mama, ja jakoś nie sięgnęłam
Dobrze czytało mi się też "Bez mojej zgody" oraz historię Nataschy Kapusch "3096 dni".
Co do "Solei", to byłaś blisko- jest to nie styl, a palo, czyli nazwa tańca, swoją drogą bardzo lubianego przeze mnie ;-)
dnia Sob 19:40, 25 Paź 2014, w całości zmieniany 2 razy
Soleo, dzięki za wyjaśnienie. Za taniec Cię podziwiam, ja kompletnie nie potrafię tańczyć i nie mam poczucia rytmu, czy w parach czy solo po prostu tragedia
O książce "Pod niemieckim łóżkami" kiedyś słyszałam - to wspomnienia Polki, która pracowała jako sprzątaczka w Niemczech? Podobno cieszyła się sporą popularnością w Niemczech. Mam ją też na mojej dłuuuugiej liście "Do przeczytania".
A jeśli chodzi o chorych na raka - nie wiem, czy któraś z Was sięgnęła po "Chustkę" Joanny Sałygi? To pamiętnik dziewczyny, która zmarła na raka, zostawiając swojego mężczyznę i małego synka. Nie jest to łatwa lektura - ze świadomością, że jej autorki nie ma już wśród nas. Uryczałam się nad tą książką strasznie. Ale też były momenty, że śmiałam się w głos. Piękna książka, bo Joanna była niezwykłą kobietą, z pięknym wnętrzem. I niezwykłe świadectwo nie tylko heroicznej walki o życie, ale też mądrej, cudownej macierzyńskiej miłości...
Felicito, każdy może nauczyć się tańczyć ;-) Kiedyś chodziła do mnie taka para (taniec towarzyski)- pan Stasio z panią Elą. Raz w tygodniu mieli lekcję indywidualną, w poniedziałki 19:30 Pan Staś co tydzień przychodził, a ja miałam dzień świstaka- wszystko od początku. Już mi się płakać chciało, bo wydawało mi się, że może jestem kiepskim nauczycielem. I nagle, po czterech latach pan Staś nauczył się słyszeć muzykę i przestał wypadać co chwilę z rytmu. Trzeba mu jednak przyznać, że był wytrwały i bardzo chciał
Dobrze kojarzysz "Pod niemieckimi łóżkami" To lektura na jeden-dwa dni, także szybciutko się czyta.
Co do książek "rakowych" niestety nie muszę czytać, żeby wiedzieć co przeżywa taja osoba- mój tata walczył ponad rok o życie, także unikam takiej tematyki, żeby się nie rujnować.
Ogladalam wczoraj Konesera.Fajny film
"Koneser" jest znakomity! Rewelacyjna rola Geoffrey'a Rusha!
Z tym tańcem, to chyba jesteśmy z TŻem takim panem Stasiem. Kiedyś chodziliśmy na lekcje salsy. Matko, jaka to była katastrofa! Lekcje były w piątek wieczorem, TŻ zawsze mówił zbolałym głosem "Jeszcze tylko salsa i już weekend". A zazwyczaj nasze lekcje i tańce kończyły się wielką kłótnią, która trwała aż do soboty. Wreszcie chłopak, który nas uczył wyjechał za granicę i mój TŻ był wtedy najszczęśliwszy na świecie Dodam jeszcze, że przez cały okres naszego bycia razem o nic się tak nie kłóciliśmy, jak przy tych tańcach! (mimo to salsa mi się bardzo podoba).
dnia Pon 15:22, 27 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
To dodam szybkie recenzje na świeżo.
Wczoraj dostałam od TŻta nową płytę mojego ukochanego zespołu Pink Floyd. To nie jest za dobra płyta, mam tego świadomość. Nie ma mowy o poziomie Dark Side Of The Moon czy Wish You Were Here. Ta ostatnia płyta - The Endless River jest płytą wyłącznie dla zagorzałych fanów. Ja taką fanką jestem, więc i tak ich kocham. Innym nie polecam, bo się zanudzą.
W sobotę byliśmy z TŻtem na filmie "Interstellar" Christophera Nolana z Matthew McConaughey. Ten film trwa prawie 3 godziny. Pamiętacie dowcip o operze? To ten film jest właśnie taki - oglądasz, patrzysz na zegarek w przekonaniu, że minęły 2 godziny, a tu minęło 10 minut. Nawet już miałam trzy sekundy drzemki. Niby samo założenie nie jest złe, ten film ma niezłe koncepcje i momenty. Ale jest niewiarygodnie rozwleczony, ma okropne amerykańskie patetyczne wstawki, kretyńskie rozwiązania... Plusem jest dobry Matthew McC. w głównej roli, zresztą obsada jest bardzo dobra. Chyba za dobra na ten film... No generalnie nie jesteśmy zachwyceni.
Wczoraj zaś wybraliśmy się na "Obywatela" Jerzego Stuhra. Film jest bardzo kontrowersyjny i zależnie od poglądów będzie oceniany. Ja jestem zdecydowanie na tak, mimo że większość śmiesznych momentów, to śmiech przez łzy (czy jak na plakacie - Rozśmieszy Was do bólu...). Plejada znakomitych aktorów, w tym obaj Panowie Stuhr. Uważam że to dobry, choć niesamowicie gorzki film.
Na koniec jeszcze o książkach:
Ostatnio wreszcie przeczytałam "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Mario Vargas Llosy. Uznawana jest za nieco słabszą z jego książek, ale mnie się podobała, chociaż głównego bohatera miałam ochotę huknąć w głowę, żeby oprzytomniał.
A teraz kończę czytać "Kat Hitlera. Biografia Reinharda Heydricha" Roberta Gerwartha. Heydrich to jedna z najbardziej mrocznych postaci XX wieku. Jak to w życiu - przypadek sprawił, że ten młody mężczyzna (dobry skrzypek!) został jednym z najbardziej bezwzględnych nazistów, architektem i wykonawcą "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej". Ciężka lektura, ale warta przeczytania. Z jednej strony nie mogę uwierzyć, że takie rzeczy działy się w Europie zaledwie ok. 70 lat temu, a z drugiej strony jak czasem popatrzę na wiadomości (czy na "Obywatela"), to mam wrażenie, że dziś pewne rzeczy wyglądałyby tak samo
dnia Wto 13:15, 11 Lis 2014, w całości zmieniany 2 razy
Hej 😊 no, więc zaglądam 😊 ja uwielbiam thrillery , horrory, fantastykę i podróżnicze... King to mój największy książkowy idol. Do tego Koont'z, Lackberg. Generalnie lubię kryminały skandynawskie. Ale nie wiedziałam, że są i Islandzkie. Muszę nadrobić. Do tego kraju mam szczególny sentyment. Odkąd w 2005 roku tam byłam- totalnie się zakochałam 😊
Do tego Sapkowski, Władca Pierścieni, Hobbit. Z podróżniczych lubię Cejrowskiego, Halika.
A ja pytanie z innej beczki Oglądacie dzisiaj Sage - Zmierch ? na TVN o 20 ? popcorn w rękę , kołderka i jazda
A my wracamy z premiery Mockingjaya. Ahh, feelings.
Dołujące kino najlepsze na smuteczki.
No to mnie pocieszyłyście...
Mąż namawia mnie na pójście do kina na Interstellar. Bronię się jak mogę, bo nie przepadam za takim rodzajem filmów, a tu jeszcze 3 godziny...
Przeczytałam mu recenzję Felicity, że film nudny. Stwierdził, że ok, to może pójdziemy na Kosogłos.
Powiedziałam, że poczytam recenzje i spojlery, i się zastanowię.
Ale najpierw postanowiłam sprawdzić, na jaki to dołujący film poszła Marla. No i klops...
Aaaaaa... Nie lubię filmów strasznych, nie lubię dołujących. Życie jest dostatecznie straszne i dołujace...
No nic, najwyżej pójdziemy razem do kina, tyle, że do różnych sal. Może akurat leci jakaś bajka...
vivienne, ja byłam na "Interstellar" i przez pierwszą część filmu nie bardzo wiedziałam, co o nim myśleć i zastanawiałam się, czy to na pewno film mojego ulubionego reżysera, bo konwencja była z gatunku tych filmów, o kosmosie, które wyglądają niemal identycznie. Druga połowa zaś to było to, na co czekałam i co lubię najbardziej, czyli zabawa z czasem (coś w stylu "12 małp"), pytania filozoficzne o sens wszystkiego, relacje międzyludzkie i pytania, które potem w głowie krążą jeszcze długo po obejrzeniu. Uwielbiam wszystkie filmy Nolana i ten też mnie nie zawiódł. Polecam, jeśli lubisz inteligentne filmy z zagadkami i nie do końca oczywistymi zdarzeniami.
Ja to jestem filmowy ciężki przypadek. Lubię filmy oparte na faktach, ale jak obejrzę jakiś przejmujący film, to potem kilka dni nie umiem wrócić do siebie.
Z kolei przez to, że dość twardo stąpam po ziemi, nie przepadam za filmami oderwanymi totalnie od rzeczywistości. Próbowano mnie przekonać np. do serii o X-manach i o Batmanie. Cały czas zastanawiałam się skąd twórcy tych filmów biorą towar, żeby wymyślać takie niestworzone pierdoły...
Mój małżonek za to w filmach najbardziej ceni efekty specjalne. Trudno nam dojść do filmowego porozumienia...
A ja lubię dobrze zrealizowaną fantastykę. X-meny nie wszystkie przypadły mi do gustu, natomiast jestem fanką Nolanowskiej wizji Batmana. To właśnie dzięki "Batmanowi. Początek" wzięłam się za oglądanie wszystkich dzieł tego reżysera. Lubię filmy zagmatwane, z niedopowiedzeniami, zagadkami i zabawą czasem. Drugi z reżyserów, którego filmy zawsze oglądam, to David Fincher.
Nie przepadam za to za komediami, horrorami i większością filmów polskich.
Uwielbiam też filmy walijskie, większość kostiumowych brytyjskich, dramaty, ale to właśnie thrillery zajmują czołowe miejsce wśród moich ulubionych.
dnia Pią 23:57, 21 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Horroru nie widziałam ani jednego w życiu. Serio.
Thrillery zdarza mi się oglądać, ale ku rozpaczy męża, przeważnie najpierw czytam spojlery. Nie umiem inaczej, bo w przeciwnym razie, cały film się stresuję. A tak już wiem kto przeżyje do końca filmu i nie denerwuję się tak bardzo.
Jak byłam mała rodzice nie pozwalali mi prawie niczego oglądać. Żeby było śmieszniej, sześć lat młodsza siostra mogła oglądać prawie wszystko. Ja na filmy dla dzieci byłam zawsze za duża, a na te dla dorosłych za mała. I tak jakoś nie nabrałam zwyczaju oglądania filmów. A jak już jakiś zobaczę, to tak go przeżywam, jak małe dziecko pierwszą bajkę, albo jak Amerykanie w 1938 roku, po wysłuchaniu Wojny Światów.
dnia Sob 0:20, 22 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Ja też vivienne nie lubię dołujących i smutnych filmów. Fakt życie bywa wystarczająco smutne. A z horrorów nie lubię takich o siekaniu, rąbaniu i odcinaniu wszystkiego co się da. Moja fascynacja jest dziedziczna 😃 mój tata zamiast bajek opowiadał nam o duchach, strzygach, utopcach etc 😃 potem spaliśmy z rodzicami w jednym łóżku 😃
Vivienne dla twojego męża polecam film - Pacific Rim ( Zajebisty! )
A Tobie na dobry początek w horrorach polecam - Droga do nikąd hihihi
Nie pisałam o książkach podróżniczych, dlatego dziś napiszę.
W poniedziałek w Klubie Podróżników Namaste w Katowicach odbyło się spotkanie z Hajerem - Mieczysławem Bieńkiem. Jest to emerytowany górnik Kopalni Wieczorek, który zwiedził ponad 100 krajów świata! Przeważnie pieszo i na rowerze. Ja dotychczas przeczytałam tylko jedną książkę jego autorstwa "Hajer jedzie do Dalajlamy", zakupiłam drugą - "Hajer jedzie do Soczi". Czyta się jednym tchem - przezabawne, barwna i naprawdę bardzo ciekawe!
Tu można się dowiedzieć czegoś więcej o Hajerze:
http://podroze.onet.pl/ciekawe/hajer-nie-do-zajechania/l009r
Druga część spotkania - opowieści i oglądanie slajdów - odbędzie się w niedzielę 14.12. Naprawdę polecam - nieoceniona terapia śmiechem!
http://www.namaste.katowice.pl/
A dwie następne książki, które chciałam polecić to:
"Kobieta na motocyklu" - Ani Jackowskiej - jej relacja z samotnej motocyklowej wyprawy do Syrii i Jordanii. Tu coś więcej o Ani dla zainteresowanych:
http://www.aniajackowska.pl/
a druga - niesamowita! poślubna wyprawa motocyklowa z Druskiennik do... Szanghaju, którą autorka Halina Korolec-Bujakowska wraz mężem odbyła w latach trzydziestych XX wieku. Książka nosi tytuł "Mój chłopiec, motor i ja".
Elu. Strasznie Cię podziwiam, że tak szybko umiesz pochłaniać takie ilości literatury. Jesteś pod tym względem niesamowita. Ja też sporo czytam, wręcz namiętnie, ale nie umiem aż tak szybko. Po prostu raczej delektuje się tekstem i przeciętnie przeczytanie jednej średniej objętości książki zajmuje mi kilka dni (a właściwie wieczorów, bo w dzień do dość późna pracuję). Mój TŻ, podobnie, jak Ty, tez umie tak szybko łykać kolejne lektury.
Jestem naprawdę pod wrażeniem!
Ma to niestety ten minus, że szybko czytam, ale też szybko zapominam. Mój TŻ wprawia mnie w osłupienie cytując fragmenty przeczytanych książek. Ja je pochłaniam, ale niestety szybko wietrzeją mi z głowy...
Zamierzam się zająć czytaniem o tym, jak "Hajer jedzie do Soczi", ale ostatnio mam z tym problem, bo oczywiście trzeba zrobić świąteczne porządki
Jeśli ktoś lubi się pośmiać to polecam książki Marcina Szczygielskiego.
Z polskich lubie też Magdalenę Witkiewicz:-) "Szkoła zon " i "Pensjonat marzeń" połknęłam w kilka chwil.
Z filmów byłam niedawno na "Obywatelu" i na "Bogowie"
Obywatel pozytywnie mnie zaskoczył tym, że mi się podobał:-)
Bogowie zgodnie z oczekiwaniami warto było:-)
Jakbyście czytały jakieś nowe książki , w których mowa(tzn. akcja dzieje się we Włoszech) to poproszę:-) mam świra na punkcie tych książek(fabuła jest mniej ważna ale opisywane miejsca....;-)
Wczoraj obejrzałam film "Mój przyjaciel Hachiko". Bardzo wzruszający i na faktach. Polecam każdemu, kto lubi zwierzaki.