WC Kici
sratatatajka portal
To powodzenia w takim razie, jeśli jesteś zdecydowany, to oby to wszystko przebiegło "bezboleśnie" Pozdrawiam i koniecznie zdawaj relacje o efektacha ja próbowałam...I nie dałam rady. Kot się męczył, my się męczyliśmy. Wszystko było ok do momentu wycięcia pierwszego otworu...Mela siku robiła do wckici ale inne sprawy na ziemię i to w tajemnicy jak tylko nas nie było w domu...wyobrażacie sobie powrót do domu po 8 h gdzie jest kupa kocia...dałam za wygraną, tym bardziej, że widać było że kota to stresuje. My nie daliśmy rady.
W ogóle kot musi jakoś balansować na tym sedesie nie? Nie stoi pewnie jak na ziemi przecież...
freebutterfly napisał: a ja próbowałam...I nie dałam rady. Kot się męczył, my się męczyliśmy. Wszystko było ok do momentu wycięcia pierwszego otworu...Mela siku robiła do wckici ale inne sprawy na ziemię i to w tajemnicy jak tylko nas nie było w domu...wyobrażacie sobie powrót do domu po 8 h gdzie jest kupa kocia...dałam za wygraną, tym bardziej, że widać było że kota to stresuje. My nie daliśmy rady.
Nic na sile, jak sie zdecydujemy , a potem zauwazymy cos podobnego - na pewno damy sobie spokoj
Monic napisał: ja jakoś osobiście nie wyobrażam sobie korzystać z tej samej toalety co mój kot.
zdecydowanie
to była moja pierwsza myśł, jak zobaczyłam to ustrojstwo
Kasia_R napisał: Monic napisał: ja jakoś osobiście nie wyobrażam sobie korzystać z tej samej toalety co mój kot. zdecydowanie to była moja pierwsza myśł, jak zobaczyłam to ustrojstwo
Kasiu pierwsze moje odczucia były takie same (jestem straszną pedantką), więc się nie dziwię, ale po zaobserwowaniu w jaki sposób kot załatwia swoje potrzeby, moje wątpliwości zostały rozwiane. Na desce staje tylko łapkami, absolutnie nie dotyka jej intymnymi częściami ciała. Mojemu osobiście nie zdarzyło się, żeby obsiusiał albo obkupał deskę - nie było nawet takiej opcji, no bo niby jak, gdy do siusiania schylał doopkę grubo poza poziom deski a przy "grubszej sprawie też to co robił wpadło bezpośrednio do wody, więc naprawdę nie wdziałam w tym absolutnie nic niehigienicznego - o wiele bardziej niehigieniczne jest spanie z kotem, wskakiwanie na stół lub roznoszenie na łapkach zasikanego czasami żwirku i innych "dodatków" z kuwety
Co do balansowania, to oczywiście na pewno nie jest takie samo, jak na podłodze, bo w końcu równowagę musi utrzymać na wąskiej, śliskiej powierzchni, ale niektóre koty radzą sobie z tym lepiej inne gorzej (mój Daktyl kompletnie się do tego nie nadaje, od razu wpakowałby się do muszli ). Nie wiem, czy to moje wrażenie, ale ragi są chyba ogólnie mniej "przyczepne" - może przez włosy między paluszkami, podusiami.
No i jak najbardziej jestem zdania - nic na siłę. Nie każdy kot i człowiek nadaje się do takich "eksperymentów". Ja - jak pisałam wcześniej - bardzo sobie chwaliłam i byłam zadowolona - nie tylko z powodów ekonomicznych, higienicznych ale też "wygodnickich" ))
dnia Pią 10:48, 31 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
niebianka30 napisał: o wiele bardziej niehigieniczne jest spanie z kotem, wskakiwanie na stół lub roznoszenie na łapkach zasikanego czasami żwirku i innych "dodatków" z kuwety
to prawda.. zdałam sobie sprawe z tego całkiem niedawno - i juz nie wpuszczam kotów do łózka
Mój Timon też by sobie nie poradził, ragi są duże i krepe przez co nie są tak zwinne jak inne koty, a mój w dodatku jest ciapciakiem :-P Niema opcji zżeby się utrzymał na kibelku ;-)
Ja jakoś wolę już tego niehigienicznego kota ze żwirkiem niż niehigienicznego z ludzkimi bakteriami toaletowymi I żwirkiem Poza tym nie wyobrażam sobie wyjazdów z kotem nauczonym czegoś takiego - nie zawsze toaleta jest super wypucowana, zresztą na wyjazdach staram się w ogóle kotów do łazienki nie wpuszczać traktując ją jako teren skażony
Inna sprawa, że D. wygrzebuje silikon z pomiędzy kafelek, więc zostawianie otwartej łazienki to spore ryzyko
Niemniej, jak kto woli, podejrzewam, że to wszystko kwestia przyzwyczajenia. Ale biada osobie, która niechcący zamknie drzwi od łazienki i wyjdzie z domu
no z tymi wyjazdami, to akurat masz rację noele, przyznaję, ale o tym w ogóle nie pomyślałam, może dlatego, że nasz Kajtek zostawał u dziadków tzn. u moich rodziców, więc akurat ta kwestia zupełnie nie zaprzątała mi głowy.
Co do zamkniętej łazienki, to akurat u mnie bez znaczenia, bo kuweta też stoi w łazience, więc i tak byłoby "pozamiatane"
Ja nie lubię mieć otwartej łazienki, bardzo to dla mnie nie komfortowe. WCkici jest ciekawe i można spróbować czy kotkowi podpasuje, ale ja stanowczo nie chciałabym czegoś takiego u siebie - przede wszystkim nie dla moich ragdolli które prędzej bby się wykąpały w toalecie niż załatwiły