Dwie hodowle może znacie
sratatatajka portal
Dejikos ja rezerwowałam moje Szkraby jak miały 6 dni. Piszesz, że to dla Ciebie niezrozumiałe więc wyjaśnię Ci mój tok rozumowania. Będziesz się mogła troszkę pośmiać.Otóż nigdy wcześniej nie miałam żadnego zwierzaczka, nawet rybek czy chomika. Zawsze podobały mi się koty, jako mała dziewczynka zbierałam wycinki z gazet i pocztówki z kotkami i marzyłam o takim puchatym przyjacielu. Dopiero jako dorosła kobieta mogłam spełnić swoje marzenie. Z urody podobają mi się najbardziej pręgowane dachowce, koty syberyjskie i rosyjskie niebieskie. Ale postanowiłam wybrać kota ze względu na charakter, a nie urodę. No i po przestudiowaniu opisów ras najbardziej odpowiadał mi charakter Ragdolli.
Skoro charakter już wybrany to pozostało znaleźć odpowiednią hodowlę. Tu akurat zdałam się na ocenę koleżanki, która nieco wcześniej kupiła kociaka. Uroda była na szarym końcu. Tzn. mi podobały się mittedki (między innymi ze strachu przed obcinaniem ciemnych pazurków), a mąż mówił, że wszystko mu jedno byle nie seal.
Kociaki rezerwowałam szybko, bo wymyśliłam sobie, że chcę rodzeństwo, najlepiej dwie kotki i bałam się, że jak zadzwonię później to już może nie być dwóch dziewczynek.
Hodowca namówił mnie jednak na parkę i wpłaciłam zaliczkę.
Byłam bardzo zdziwiona, kiedy dostałam pierwszego maila od hodowcy. Nie posłał mi zdjęć tylko napisał kilka słów o usposobieniu Maluchów. Dostałam kilka takich maili. Muszę przyznać, że dobrze ocenił charakter Szkrabów - są dokładnie takie jak pisało w pierwszym mailu.
Dopiero po tym jak Maluchy zamieszkały z nami widzę co to jest ten charakter. Charakter to nie standard rasy, a indywidualne cechy każdego z Maluchów. Teraz już wiem, że nie ma dwóch takich samych kotów. Moje Maluchy inaczej reagują w różnych sytuacjach, lubią inne rodzaje pieszczot, w inny sposób się bawią, inaczej wyciągają smakołyki z pudełka itp. itd. A to wszystko mieści się w ogólnej charakterystyce rasy.
Miałam więcej szczęścia niż rozumu, bo moje Maluchy doskonale się uzupełniają i są przekochane.
Ale ja przecież od początku wybierałam kota ze względu na charakter...
Agnieszka7714 napisał: Dlatego ja wychodzę z założenia, że lepiej odkładać pieniądze i kupić kotka z renomowanej hodowli z odpowiedzialnego połączenia niż taniej i z niesprawdzonego do końca źródła.
Agnieszko, nie napisałam, że koty mają być z niesprawdzonego źródła, źle mnie zrozumiałaś.
Nadal uważam, że zaklepywanie kota noworodka mija się z celem. Chyba, że komuś zależy tylko na wyglądzie, a kwestię charakteru pozostawia losowi.
dnia Wto 11:14, 11 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
witam wszystkich, ja osobiście to trochę tak jak Vivienne charakter kotka wybrałam w oparciu o rasę Ragdoll i wydawało mi się że to wystarczy, dopiero studiując to forum dowiedziałam się jak mało wiem a taka byłm dumna ze znalezienia rasy idealnej .Aż wstyd się przyznać ale hodowlę wybrałam bo blisko ( TŻ z początku niechętny był i oznajmił że daleko nie jedzie). Jak się potem na forum dowiedziałam trafiłam do tej samej hodowli co Vivienne, i chyba miałam więcej szczęścia niż rozumu, ja po prostu chciałam ragdollka to hodowca pomógł mi dokonać wyboru czy to ma być kotek czy kotka a co równie ważne nie namawiał do zakupu a nawet stwierdził że jeśli nie jesteśmy gotowi to w póżniejszym czasie będą przecież inne maluchy( mieliśmy pewne plany które niestety nie mogły uwzględnić kotka, na szczęście wybraliśmy Milanka a plany zmieniliiśmy) Moim zdaniem ważnym elementem oprócz wszystkich opisanych wyżej jest również dobry kontakt z hodowcą , i właśnie to czy potrafi rzetelnie odpowiedzieć na nasze pytania. Ja jako początkująca kociarra miałam ich mnóstwo i jestem ogromnie wdzięczna hodowcy za wyczerpujące odpowiedzi, pełne pasji rady dla laika, i cierpliwość A jaki będzie ten charakterek naszego maluszka -okaże się już za dwa dni-i jaki by nie był kochać będziemy jednakowo ( to tak jak z dziećmi ,nie wiadomo co wyrośnie z różowego bobaska a i tak jest dla nas jedyny i naj...)
butterfly2101 napisał: Moim zdaniem ważnym elementem oprócz wszystkich opisanych wyżej jest również dobry kontakt z hodowcą , i właśnie to czy potrafi rzetelnie odpowiedzieć na nasze pytania.
Tak, to jest bardzo ważne, mieć oparcie w hodowcy.
Gdybym natknęła się na to forum przed zakupem swojego Ragdolla, nie popełniłabym wielu błędów. Dlatego opisuję swoje przemyślenia mając pewien bagaż własnych doświadczeń.
Dejikos , i dlatego informacje i wasze doświadczenia, niestety również te złe są skarbnicą wiedzy dla ludzi takich jak ja ,którzy na temat kotów do tej pory nie wiedzieli absolutnie nic, i wielkie dzieki za każdy post na tym forum którym moją wiedzę poszerza Tak jak napisałam u mnie zasada "głupi ma szczęście " podziałała ale az drżę co mogłam swoja niewiedza nawywijać
Dziękuję Wam wszystkim, jesteście kochane . Każda uwaga jest cenna, oczywiście chcę pojechać do hodowli osobiście i wybrać ewentualnie kotka z którym nawiążę więź. Na razie męczę Panią przez maila, która nawet zadzwoniła do mnie bo pisanie na klawiaturze utrudniają jej kociaki a pytań było sporo Jednak nie zdecyduje dopóki nie zobaczę mieszkania, Pani i kociąt. Sprawdzałam dziadków, rodziców i hodowle z których były brane. Wydaje się wszystko ok. Jeszcze tylko nie umie się zdecydować nad płcią. Myślałam o dziewczynce bo ogólnie chłopów u mnie dużo, ale znów słyszałam że kocurki są lepsze. Choć osobiście sądzę że to jego charakter indywidualny ma znaczenie a nie płeć. Pozdrawiam i dziękuję za zainteresowanie moją "chcicą" na ragdollka
Ej dziewczyny pomóżcie bo jestem głupia albo taką za mnie robią . Gdy się spytałam o choroby HCM, FELV, FIV, to Pani powiedziała że to miał robione kocurek, może mi ksiażeczke pokazać itp, i to wystarczy bo jak kocurek jest zdrowy to jego kotki także. Heloł o co chodzi, to ktoś mnie robi w bambuko bo kotka już nie musi mieć badań tylko kocur ?
ktoś Cię robi w kuku...
ze mnie żaden ekspert ale badania kotka powinna mieć wykonane, na stronach różnych hodowli widać to wyraźnie-przy konkretnych kotkach są ich wyniki( nie bez powodu) i chyba jako kupujący masz prawo do wglądu w badania mamy ,ale się tak jak pisałam to opinia ZIELONEJ forumowiczki
I kotka i kocur powinni mieć aktualene badania w kierunku FelV i FIV oraaz aktualne szczepienia.
Kotka powinna być też przed 'zaciążeniem" odrobaczona
Badanie genetyczne w kierunku HCM wystarczy , gdy jest zrobiona raz - ( i kotka i kocur) bo geny się nie zmieniają , ale również powinn być zrobione echo serca by wykluczyć problemy z sercem o innym podłożu
Moje doświadczenie pokazało że warto zrobic USG całej jamy brzusznej zanim zwierze dopuści się do rozrodu
Ja przed dopuszczeniem kotki do rozrodu robię jeszcze badanie krwi , by mieć pewność że kota jest w kondycji do bycia mamą
A co do przygotowania się do wyboru kociaka to warto wybrać się na wystawę , posluchać co mówią sędziowie przy ocenach wyrobić sobie opinię o tym jak wygląda kociak, jak osobnik dorosły, pogadać z hodowcami - to czas zainwestowany we właściwy wybór.
Hodowca jeśli robi badania - to nie nie ukrywa tego - bo po co?
Renomowane hodowle - czym to wlaściwie mierzyć ? zwłaszcza gdy ktoś szuka kota na kolanka ? Ilością miotów, wielkością hodowli, tytułami - to wszystko dla osoby szukającej kotka do kochania - ma mniejsze znaczenie . Dla nabywcy ważne jest zdrowie i socjalizacja Powinna być również ważna umowa , bo to do niej się odwołujemy w sytuacjach spornych
A i jeszcze jedno - trzeba zwrócić uwagę na dokumentację medyczną kociąt - czyli czy jest dotrzymany kalendarz szczepień i odrobaczeń czym były kociaki szczepione i odrobaczane , jeśli były leczone to jakimi preparatami, czym były karmione
Warto zainwestować czas we własną wiedzę wówczas łatwiej ocenić czy hodowla jest prowadzona ze starannością - bez względu na ro czy jest renomowana czy początkująca
ja dodam jeszcze USG nerek i badanie na PKD, CIN
wykluczenie RN
a i nawet dla hodowcy wykluczenie jednej nerki i roga rodnego to zadziwiajaco coraz czesciej sie zdaza
no i co do badan Felv i Fiv
jesli mowa o hodowli zamknietej to nie wiem po co badanie ma zostac powtarzane
a ja jestem tylko ciekawa, ile jest hodowli w Polsce które badają tak swoje koty
iza5 napisał: a ja jestem tylko ciekawa, ile jest hodowli w Polsce które badają tak swoje koty
Ja tez
oktawia napisał: iza5 napisał: a ja jestem tylko ciekawa, ile jest hodowli w Polsce które badają tak swoje koty
Ja tez
Przykro to stwierdzić ale u nas (w Polsce), niewielu wetów wie co to jest RN
Dziewczyny byłam dziś w dwóch różnych hodowlach, druga to był spontan i okazała się szczałem w dziesiątkę. Pierwsza była godzinkę jazdy odemnie, wyszłam popłakana, kociaki miały 5 tygodni, mała kotka nie miała siły chodzić a kotki śmierdziały moczem. Były jeszcze Yorki wyglądały jak mokre, wyłysiane. Pani tłumaczyła się że tak wyglądają po porodzie, ale ewidentnie nie były zadbane. W mieszkaniu wieś tańczy i śpiewa. Było bardzo biednie, ale nie o to chodzi, syf i jeszcze raz syf. Kocięta niby z rodowodem za 1400 zł, ale dziewczyny, masakra, o mało bym nie usiadłam na małą koteczkę bo jej nie widziałam. Zastanawiam się czy można taką hodowlę podać do ochrony praw zwierząt, bo jestem przerażona ! Wszystko wyglądało jak u cyganów - nie obrażając nikogo. Jak to piszę to płaczę bo tak mi szkoda tych zwierzaków. Kociaki jeszcze nie były na żadnym szczepieniu a odrobaczała je sama, dorosłe oczywiście bez badań. Długo się zastanawiała nad karmą więc z pewnością karmi tanią inną a podała mi droższą po czasie zastanowienia bo nie pamiętała jak się nazywa. Horror .....
no i właśnie o tym mówiłam że pierwsz wrażenie + twoja intuicja dużo Ci powiedzą i jak wszystko będzie cacy i o.k. to wtedy porozmawiaj z hodowcą o badaniach ,szczepienich sposobie ,żywienia ,i.t.p. bo jak widzisz syf,smród ,bród,i ubóstwo to szkoda czsu na pytania bo i tak prawdy się nie dowiesz
dnia Pią 7:19, 14 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
michalinaa napisał: Dziewczyny byłam dziś w dwóch różnych hodowlach, druga to był spontan i okazała się szczałem w dziesiątkę. Pierwsza była godzinkę jazdy odemnie, wyszłam popłakana, kociaki miały 5 tygodni, mała kotka nie miała siły chodzić a kotki śmierdziały moczem. Były jeszcze Yorki wyglądały jak mokre, wyłysiane. Pani tłumaczyła się że tak wyglądają po porodzie, ale ewidentnie nie były zadbane. W mieszkaniu wieś tańczy i śpiewa. Było bardzo biednie, ale nie o to chodzi, syf i jeszcze raz syf. Kocięta niby z rodowodem za 1400 zł, ale dziewczyny, masakra, o mało bym nie usiadłam na małą koteczkę bo jej nie widziałam. Zastanawiam się czy można taką hodowlę podać do ochrony praw zwierząt, bo jestem przerażona ! Wszystko wyglądało jak u cyganów - nie obrażając nikogo. Jak to piszę to płaczę bo tak mi szkoda tych zwierzaków. Kociaki jeszcze nie były na żadnym szczepieniu a odrobaczała je sama, dorosłe oczywiście bez badań. Długo się zastanawiała nad karmą więc z pewnością karmi tanią inną a podała mi droższą po czasie zastanowienia bo nie pamiętała jak się nazywa. Horror .....
i z takiej hodowli pojechalas od razu do drugiej?!?!
czy powiadomilas druga hodowle o tym ze bylas juz w innen w ten sam dzien?
tak sie nigdy nie robi!
co jesli z tej pierwszej niechcaco przytachals drugiej niewinnej hodowli jakiegos syfa do domu?
zglos koniecznie ta hodowle do TOZu i w Klubie do ktorego nalezy.biedne koty...
Dajecie tutaj piękne i mądre rady, ale zapewne jest tutaj mnóstwo osób, które wzięły kociaka "dla charakteru" albo "na ślicznego pysia" i... wybór był udany
Ot, na przykład, ja szukając kota jako priorytet postawiłam właśnie charakter (a i tak wzięłam kocurka, który był największym rozrabiaką w miocie). Wprawdzie byłam - i jestem nadal - dyletantem, ale mając w pamięci diabelskie usposobienie kilkunastu znanych mi przygarniętych dachowców, bardzo nie chciałam trafić na podobnie nietowarzyskiego kota, którego strach pogłaskać, bo można stracić możliwość liczenia do dziesięciu za pomocą palców... Takie "niuanse" jak zgodność ze wzorcem, idealne oczy/uszy/łapy/zad/klatka piersiowa itede i itepe miały dla mnie, szczerze mówiąc, marginalne znaczenie, bo byłam w stu procentach pewna, że chcę kota wyłącznie do kochania. Zależało mi na tym, żeby malec był wychowany w normalnym domu - jako członek rodziny, a nie towar na sprzedaż, który trzeba opchnąć najszybciej i najdrożej, jak tylko się da. Ostatecznie trafiłam na swojego Juliusza, którego charakter praktycznie wcale nie pokrywał się z moimi założeniami (no wiecie... to przekonanie, że Ragdoll to faktycznie szmaciana lalka wyłącznie do tulenia), ale mimo to, właśnie on znalazł się u mnie i jest absolutnie przecudny, łagodny, mądry wspaniały, słodki, towarzyski, wesoły, ciekawski, zabawny, inteligentny... Mogę tak w nieskończoność
A co do przypadku opisanego przez autorkę wątku (chodzi o tę sprawę z wyjątkowo paskudną hodowlą)... cóż. Chyba wiem, o którą chodzi i nawet przez jakiś czas myślałam, czyby nie zapytać o kociaka (to było prawie roku temu, kiedy plany o zakupie kota nie były skonkretyzowane), ale w końcu jakoś tak wyszło, że straciłam zainteresowanie... jak widać słusznie.
Przykre jest, że wielu przeciwników R=R wykorzystuje przykłady takich "hodowli", żeby utwierdzić się w przekonaniu, że KAŻDY hodowca zrobi wszystko byleby oszukać nabywcę i zarobić "wielkie kokosy" na wciskaniu głupkom "kotów z papierem, które i tak zachorują"... Całkiem niedawno miałam nieprzyjemność prowadzenia ostrej dyskusji z takim właśnie miłośnikiem zwierząt, upierającym się, że tylko snoby i szaleńcy kupują rasowe psy/koty.
Kurcze nie pomyślałam że mogę coś przenieść z tamtej hodowli na kociaki. Ale owszem właścicielkę powiadomiłam o tym że byłam w innej i jak tam wyglądało. Chciałam wspomnieć dla wyjaśnień że nie jest to hodowla Gravits o którą pytałam na początku - ich hodowli nie odwiedziłam. Po tym wszystkim nieco śmieszne wydało mi się R=R, ponieważ niczym ta hodowla x nie różni się od pseudo hodowcy, i sądzę że czasem nawet Ci pseudo dbają lepiej od niektórych R=R.
Ja kupując Racucha wybrałam rasę kota. Tzn. mój mąż koniecznie chciał play station. Nie zgodziłam się. To dla żartów wypalił, że w takim razie chce kota.
Mówię, że OK, ale ragdolla. Nie lubiłam nigdy kotów, żadnego wcześniej nie miałam, ale oglądałam lata temu program dr Sumińskiej o ragach właśnie. Wtedy pomyślałam, że jeśli kiedykolwiek zechcę kota, to będzie to rag.
Dla żartów bardziej niż na serio zaczęłam szperać w necie i znalazłam to forum, a w nim wątek Graży o Drobinkach. Zaczęłam się nakręcać, ale nadal nie wierzyłam, że to miałoby być na serio.
Napisałam do niej. Potem pojechałam poznać koty osobiście i nie wiem, jak to się stało, że spotkanie zakończyło się wstępnym zaklepaniem kociaka.
Wybierać pozwoliliśmy kotom, bo ktoś mi kiedyś powiedział, że to kot wybiera sobie pana, nie odwrotnie.
Chcieliśmy chłopaka. Z chłopaków mieliśmy wszystkie do wyboru (żaden nie był zarezerwowany) odrzuciliśmy tego, który trzymał się od nas z dala. Zostały nam dwa, które zasnęły mi na kolanach - z nich wybieraliśmy - Tzn. Wojtek postawił sobie na kolanach Daktyla i Derenia, po czym zapytał ich: "Który chce być nasz?!". Dereń jak oparzony zeskoczył na podłogę, a Daktyl rozkojarzony patrzył się jakby pytał: "Możesz powtórzyć pytanie?". Daktyl został naszym Racuchem.
Z kupnem psa miałam inaczej.
Pojechałam po bardzo konkretną sukę (niewystawową, tańszą i prześlicznie umaszczoną).
Po 2 dniach w hodowli (spędziłam tam weekend, bo to na drugim końcu PL było) wróciłam z zupełnie inną suką. Nie mogłam kupić tej "swojej". Patrzyłam na nią i wiedziałam, że to nie jest mój pies. Tylko jeszcze jedna była wolna. A ja od razu czułam, że coś mnie do niej ciągnie, choć była o tysiaka droższa!!
Hodowczyni się śmiała i mówiła: "Prześpij się z tą decyzją, ale ja już wiem, z którą z nich pojedziesz do domu"
Miała rację.
Za to szczury wielokrotnie kupowałam rezerwując malucha zanim jeszcze otworzył oczy.
Jednak z psem czy kotem wolę inaczej. Nie podoba mi się rezerwowanie malców gdy są noworodkami. Może jestem dziwna, ale ja muszę poczuć, że to jest właśnie TO zwierzę.
dnia Pon 22:20, 17 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Witam!
Jestem tutaj po raz pierwszy, Jaskierka mam od kilku dni. Kupiłam kotka od tej pani z BB, o której tak piszecie. Jeśli chodzi o wygląd mieszkania - widać, ze stara kamienica, ogólnie masakra z wyglądu i mieszkania dla człowieka. Zgadzam się w 100%. Bajzel jaki mało. Jak weszłam tam też byłam przerażona. Co do zapachu moczu - nie było go w ogóle, to fakt. Zwróciłam również uwagę czy kociaki się chowają, czy nie. W ogóle nie uciekały, to na plus. I choć byłam przestraszona wyglądem mieszkania, jak zobaczyłam mojego kocurka to byłam kupiona. Wzięlismy go do domu, było dosyć poźno, po 21. Ale jak na razie widzę to kotek wszystko je co mu daję, nie ma problemu z kuwetą, biegunkami. Na szczęście. I często się łasi, szczególnie gdy jestem w kuchni Mam nadzieję, że w przyszłosci nie będę miała z nim większych problemów, chcociaż kto to wie?
Pzdrawiam wszystkich