ďťż

Louis - MCO

sratatatajka portal

Dziękuję wszystkim za miłe słowa Z zachowania Lou mogę wnioskować, że już zapomniał o tym co się działo. Jest małym łobuzem ;] Świnki oczywiście przedstawię. To parka wspaniałych rozetek, które uwielbiają towarzystwo, głaskanie. Nasz pokaźny pan świnek nawet Louisa się nie boi ;] Zdjęcia wrzucę później.



Przedstawiam Państwu nasze świnki :>







Biała to pani świnka a czarny pan świnek :> w tle nie mogło zabraknąć Lou

Jakie śliczności Uwielbiam świnki morskie są takie pocieszne:-) miałam kiedyś parkę:-) A braciszek Lou raczej jest do nich przyjaźnie nastawiony;-) przynajmniej tak wygląda.

Pan Świnek i Lou dają sobie buźki Widzę wyraźnie! A Pani Świnka też by chciała być obcałowaną przez przystojniaka Lou.
Tylko Lou, kochanie, pamiętaj, żeby obślinionym jęzorkiem nie robić im irokezów, bo mogą się wkurzyć!
Czy świnki mają jakieś imiona? Bo u mnie w ogrodzie to nawet ropucha ma swoją wizytówkę. Wszyscy w Ragdollowie ja znają, jako Kumatą.



Potwierdzam, Kumata to znana osobistość tutaj w Ragdollowie:).

Ślicznego macie kiciusia, szkoda, że miał taki początek, ale mocno wierzę, że skoro dobre złego początki, to jak najbardziej też dobrego początki złe. Łapka na pewno poleci wszerz i wzdłuż, najważniejsze, że mu nie przeszkadza:)

Hmmmm mają imiona, ale są dość infantylne ;] córcia jak była mała nazwała naszą parkę - chomik i chomiczka była jeszcze z jej strony propozycja kabanosa (zanim pojawiła się świnka) ;] woleliśmy więc pozostać przy chomikach i od dawien dawna reagują na swoje imiona kwikiem :> reakcja jest też na otwieranie lodówki i szelesty zrywką ;] bywa śmiesznie :> Lou boi się chomika, bo to duża bestia ;] i chomik potrafi go pogonić ;] i jak świnka vel chomik chrumka to Lou ucieka ;] chomiczka natomiast jest płochliwa, więc nie narażamy jej na stres związany z zabawą z kociakiem. Przekomicznie wygląda głaskanie chomika ;] potrafi tak sie wtulić, że kipruje się na bok. Zdecydowanie między panami jest więcej chemii ;] Mamy jeszcze suczkę Kiarę - mieszańca. Została odebrana właścicielom, bo wychodzili z założenia, że pies zimą wody nie potrzebuje, ma śnieg. Po zachowaniu zauważalne było, że ktoś ją bił. Dziś już jest ok. Kiara to mieszaniec ;] niestety ma nieforemne szczęki ;] górna dłuższa o kilka centymetrów od dolnej. Poza tym ma spore ADHD, wszędzie jej pełno i jest mistrzynią aportowania hmmm odwiedza nas też kocur, którego nazwaliśmy Garf. Dokarmiamy go, dbamy by nie miał pcheł, kleszczy i przede wszystkim robaków. Gdy tylko aplikujemy mu różne środki, to się obraża i nie przychodzi przez tydzień Lutek jest w nim zakochany, ale niestety boimy się kontaktu obu panów. To tyle na chwilę obecną planujemy powiększyć rodzinę o raga ale czekamy na odpowiedni moment

Przeurocze świnki i fajnie, że Louis się z nimi dobrze dogaduje

Moim marzeniem jest taka zwierzęco-ludzka rodzina. Ciepło mi się na serduchu zrobiło od opisu Twojej prywatnej:)
Świnki też uwielbiam, miałam za młodu świnkę Piggy, która jak na świnkę była ogromnie przywiązana do swoich ludziów. Gadatliwa była niesamowicie i strasznie przylepna:). Był też rozetek o imieniu Cadillac, ale on już był bardziej niezależny.



Świetne świneczki, a koteczek wielce widać zadowolony z ich towarzystwa.

Jako psiarz zdeklarowany proszę o kilka psich foteczek, no i oczywiście kociska zza okna balkonowego też.

Zwierzęco-ludzka rodzina wymaga z obu stron ogromnej tolerancji ;] zwłaszcza jeśli w rodzinie jest dziecko :> Muszę powiedzieć, że trafiłam na niebywale otwarte osobniki. Pokaże Wam w co Kiara zmuszona była się bawić ;] znosiła to z honorem - siedziała grzecznie i pozowała :> początkowo było ciężko, bo rzucała się na córkę. Musiały jej wcześniej dzieci dokuczać. Bardzo szybko jednak stały się najlepszymi przyjaciółkami <wybaczcie bałagan, ale młoda ma zawsze artystyczny nieład w pokoju> ;]

O dziwo nawet Kiara z Garfem na tyle się akceptują, że Kiarson na niego nie szczeka, a Garf uwielbia jeść z jej miski razem jeszcze nie jedli ;]

Wybaczcie słabą jakość zdjęć. Serce mi się kraje, jak ich widzę. Lou się gimnastykuje zazwyczaj, a Garf nawet na niego uwagi nie zwraca i po jedzeniu sobie idzie ;]

Kasiu, masz świetną rodzinkę i wielkie serce.
Świniaczki uwielbiam, chociaż nigdy nie miałam. Co jakiś czas staram się przynajmniej wesprzeć finansowo SPŚM. I obowiązkowo co roku u nas w kuchni wisi "świnkowy" kalendarz ze Stowarzyszenia.
TŻ miał kiedyś świnkę morską. Przy czym moja teściowa karmiła zwierzaka i wieprzorek ważył... 1,18 kg!

Będę tu często zaglądać, bo Twoje małe ZOO jest wspaniałe, a Lou mnie po prostu zauroczył!
Głaski dla całej gromadki.
Pozdrawiam
Ela

Aż Ci zazdroszczę, że Twoje zwierzaki tak się dogadują. Mam nadzieję, że moje też się zakolegują, a raczej, że nie będą się próbowały zjeść (mam dwa chomiki długowłose).
Najważniejsze, że Louis jest już w kochającym domu i może wyrosnąć na małego tygrysa.

Mogę wszystkim polecić świniaczki, są niesamowite. Gdy byłam mała rodzice nigdy nie pozwolili mi ich mieć. Mogłam mieć tylko chomiki a z perspektywy czasu wiem, że to nie to samo, choć tez są słodkie :> bywało, że miałam ich 11, bo z sąsiadem założyliśmy hodowle ;] na szczęście wszystkie trafiły do dobrych domów ;] niestety jak to dzieci nie wiedzieliśmy, że jak się chomiki już urodzą, to trzeba im znaleźć dom... Ależ dostaliśmy burę od rodziców ale tak marzyliśmy o hodowli ;]
Nie wiem jak można oddać świniaka, psa albo jakiekolwiek inne zwierze. Nie powiem, bo i czworonogi jak ludzie mają złe dni lub bywają humorzaste, ale to nie powód, by je wyrzucać
Chomik waży 1kg :> więc goni ;]
Z tym kolegowaniem trzeba bardzo ostrożnie ;] bo Lou nie rozumie, że świniaki nie lubią klepania po pleckach :> A chomiczki są jeszcze drobniejsze. Gdy się jednak uda, to taki widok jest cudny Życzę Ci więc pusheen powodzenia A Tobie Elu świniaczka? Są naprawdę niesamowite

Świnki morskiej nigdy nie miałam i wyznam, że nigdy nie czułam się z nimi na rękach zbyt pewnie, bo wiem jak potrafi ugryźć dużo mniejszy chomik, więc w moim przekonaniu świnki od razu odgryzają palce. Może to głupie, a może nigdy nie trafiłam na prawdziwie oswojonego prosiaczka, który by mi pomógł się przełamać.
Na początku moje zwierzaki będą się tylko obserwować i to przy mojej obecności, a jak się do siebie przyzwyczają to pewnie pomyślę o próbie jakiegoś bardziej zaawansowanego kontaktu.
Może się uda z Twoim błogosławieństwem.

Hmmm jeśli się świniakom nie dokucza, to raczej nie gryzą z tymi nie do końca oswojonymi muszę się zgodzić, nasza świnka też nie do końca jest przyjacielska, choć nie gryzie. Świnek za to jest aniołem :>
Z błogosławieństwem na pewno się uda ;] Próbuj :>

Mnie ugryzł chomik i od tej pory za nimi nie przepadam:-) Za to Świnki nigdy mnie nie gryzły, po prostu jak nie chciały żeby je tarmosic to sobie szły:-)

Na pewno będę próbować. Dam znać jak poszło, zwłaszcza pierwszy kontakt 'przez kartki'.
Parę razy zostałam porządnie ugryziona, ale sympatia do chomików mi nie przeszła.
Pocieszne z nich istotki.



Słodka sunieczka i widać, że mimo wszystko bawi się świetnie.

Jak szkoda, że rudzielec nie może, czy nie chce odwiedzić Luiska, bo widać, że mały wprost "modli" się do niego.

Uroczy masz ten cały zwierzyniec.

Jak się udało spotkanie przez raty? Juz po? Jestem ciekawa efektów, mam też nadzieję, że obie strony przeżyły ;]

kociamamo hmmmm z tą świetną zabawą może być różnie ;] ale wolę się łudzić, że Kiara to lubi ;] Garf nie jest niestety nasz, próby zamknięcia go w domu nie skończyły się dobrze. Zje i chce wyjść. Odkąd jest Lou, Garf je na podwórku. Boje się, że coś się może stać. Mam nadzieję, że w ciągu kilku miesięcy Lou będzie miał domowego towarzysza lub towarzyszkę. Już nie mogę się doczekać. I szczerze Wam wszystkim zazdroszczę Waszych zwierzyńców!

Moje drogie potrzebuje pomocy, nie wiem czy to odpowiedni dział do tego tematu. Louis po zmianie karmy rozpoczął strajk głodowy. Zmieniłam mu suchą karmę z RC na taste of the wild i nie chce jeść. Zmieniłam mu też mokrą karmę i jest dramat. Myślałam, że BOzitę będzie jadł chętnie, a wylizuje tylko sosik, łapnie kilka kawałków i tak marudzi, że już nie wiem co robić. Zmieszałam suchą RC z nową i tak wygrzebuje, że wyjada tamtą starą, a nowa zostaje. Zjada może 1/5 tego co dotychczas. Boję się, że mu to zaszkodzi

Mieszaj mu na poczatek bardzo malo. Jesli to tak opornie idzie, to zacznij nawet od 2 chrupek TOTW. Albo pokrusz dwie granulki i posyp tym chrupki. RC zawiera w sobie uzalezniacze, od ktorych niektore koty ciezko przestawic na inne marki.
Nie wiem jaka ma teraz mokra, ale zaczelabym poodobnie - maly kawaleczek karmy zmieszany ze stara. Albo stare mokre polane nowym sosem i wymieszane. Kota trzeba podstepem. I przede wszystkim nie poddawaj sie.

Super dziękuję, przeczytałam tu na forum o tym, że warto te karmy ze sobą mieszać, ale nie myślałam, że to dla kota aż taki problem. Tym bardziej, że zamawiając czytalam opinie w sklepie, że koty się zajadają. Wsypałam Louisowi do miski i jadł, a później za nic w świecie nie chciał. Więc zrobię, tak jak radzisz.
A czy to normalne, że kot chodzi po domu i hmmm wydaje dźwięki tak jakby rozmawiał? Wygląda to komicznie, ale zastanawiam się czy on nie pomstuje na nas za brak towarzystwa
Najgłośniej "mówi", gdy za oknem jest kot dochodzący. Nie jest to miauczenie, tylko jakieś dziwne dźwięki :>

Przestawianie z royala może trwać długo, u mnie z Julisią trwało 3 miesiące.

Może trafił Ci się taki rozmowny osobnik Znam to bardzo dobrze

Jak tylko zdarza się tak, że pójdę na górę, a Lutek zostaje na dole, to "wyzywa". Odezwę się, to biegnie i już nie krzyczy mam niezły ubaw. Chodzi i gaworzy ;] Ale zastanawia mnie, jak się denerwuje, gdy nie ma nas w domu. Czy koty naprawdę aż tak źle znoszą samotność?

U mnie to Ford opowiada co u niego, A Julietta typowo marudzi i szuka głosikiem gdzie jestem jeśli zniknę jej z oczu:D Jeszcze nie ma jedzenia, no gdzie idziesz, weszłaś mi w drogę
A Louis nie przesypia całego dnia zbierając siły na Twój powrót?
Ja jak przez przypadek wrócę wcześniej z pracy to muszę szanowną królewnę czasami dobudzać, bo jest bardzo zdziwiona Za to jeśli się spóźnię to oboje stoją pod drzwiami.

Tak jak napisałaś często, gdy wracam Lou wychodzi zaspany. I przez jakiś czas dochodzi do siebie. Gdy wychodzę z domu na chwilę np. w dniu wolnym, to stoi pod drzwiami ale wtedy nie gada. Nie potrafię znaleźć reguły dla tych rozmów, poza jednym przypadkiem, gdy znikam mu z oczu. Ale u Ciebie jak widzę żyją sobie we dwójkę, więc jest im raźniej. Widzę też różnicę w wieku. Towarzysza Juliettcie sprawiłaś po ponad roku? Czy było to np. podyktowane jej samotnością?

To dwuletnia Julisia przyjechała do rocznego Fordzia. Nie zmieniło to jednak gadatliwości i częstotliwości rozmów Fordzia. Gadał przed jej pojawieniem się u nas i po dostał tylko siostrę do duetów, tylko, że mówią w zupełnie odmiennych sytuacjach. Ten typ tak ma

Też marzę o duecie, więc muszę jeszcze trochę poczekać ale już nie mogę się doczekać wtedy będę słuchać dialogów

Witam Louiska, Kiarę i Wasze włochate świniaczki
Pod naszą nieobecność kotełki zazwyczaj śpią, także myślę że nie musisz się martwić. Kiedy jesteście w domu wtedy szuka kontaktu, zainteresowania i bliskości. Louisek poprostu jest bardzo towarzyskim stworzeniem i wyjątkową gadułką
U nas najbardziej rozgadany jest Aslanek, szczególnie w godzinach wczesno-porannych albo jak domaga się wyjścia na podwórko wtedy mamy koncert w różnych tonacjach
Mam nadzieję, że niedługo da Wam się sprawić Louiskowi towarzystwo w postaci ragusia

Witam Cię Alonko Dziękuję i Tobie za uspokajające rady! Z tą bliskością u Lutka bywa różnie, nie jest typem pieściocha i nie lubi być głaskany. Nie wiem dlaczego
A czy powinno się wychodzić z kiciakami na podwórko? Bo Lou widzę, że chciałby, ale ja się boję i nie chcę z nim wychodzić. Powinnam?
Też liczę na to, że to niedługo, będzie naprawdę niedługo!

Spotkanie jeszcze się nie odbyło, Rubin będzie z nami późnym wieczorem, a małe futrzaki zostały na razie w mieście rodzinnym, nie zmieściły się do samochodu - uroki przeprowadzki.
Co do mieszania karmy - to jeszcze przede mną, ale wiem, że trzeba to robić stopniowo i powoli. Muszę kupić saszetki z docelową karmą, bo mam tylko puszki 200g, a otwieranie takiej puszki to powolnego mieszkania jak możną ją trzymać w lodówce 2-3 dni to trochę marnotrawstwo.
Co do wychodzenia kota to kusi mnie żeby czasem zabierać Rubina nad jezioro czy w jakieś spokojne miejsce żeby mógł trochę poobcować z przyrodą, wiem, że są potrzebne do tego dodatkowe szczepienia, na pewno na wściekliznę. No i porządne szelki.
Najpierw osiatkuję balkon i pozwolę mu się oswoić ze światem zewnętrznym z bezpiecznej perspektywy. Tuż przy balkonie mamy spory klon na którym lubią przesiadywać ptaki, a pod nim gołębie mają jadłodajnie więc jestem ciekawa jego reakcji.
Pozdrawiam.

Tak już doczytałam i zazdroszczę Ci tak bardzo
w kwestii pokarmu niestety u mnie puszki się nie sprawdzają. Kupiłam mu różne smaki animody carny kitten i po przyjeździe z hodowli oczywiście był zachwycony. A teraz nie chce jeść niczego bez sosu. Zwłaszcza ucieka przed puchami z kurczaka. Resztę jakoś tam toleruje. Teraz niedawno zamówiłam karmę bozity, bo przeczytałam tu na forum, że koty ją uwielbiają. Otworzyłam pierwszy smak - krewetki i zonk sos wyjedzony a kawałki leżą. Mój luby mówi, że świruję już z tym wszystkim, co dotyczy kota ale co mam poradzić Prędko chyba Lutka na spacer nie zabiorę, bo się boję i już. Może z czasem mi przejdzie. Na balkon też nie. Może przesadzam
Miałaś wcześniej kiciaka czy to Twój pierwszy? Dla mnie Lou jest pierwszym w życiu kiciem, więc do jego przybycia przygotowywałam się jak na wojnę. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, więc doskonale wiem o czym piszesz

Może spróbujcie puszeczki cosmy, moje futra dałyby się za nią pokroić na początku jadły bozitę, niestety Aslanek puszczał po niej straszne bąki animondę też trochę pojadały, ale w końcu się na nią wypięły. Od dłuższego czasu cosma jest nr.1, tyle tylko, że jest to karma uzupełniająca, czyli taki dodatek.
Co do spacerów, w większości kociaki uwielbiają wychodzić. Jeżeli tylko masz spokojne i bezpieczne miejsce, a Louisek ma ochotę to spokojnie próbujcie. Zacznij od przyzwyczajania go do szelek w domku, zwykle pierwszy raz kociaki z nimi wojują albo szorują brzucholami po ziemi Ale potem pięknie i odważnie spacerują. A balkonik zabezpieczcie siatką i chłopak będzie mógł sobie na nim urzędować

Alonka, jako wartościowe puszki polecam GranataPet, Catz finefood,Canis for cats. Mają dobry skład i są smakowite. Dostępne są w zooplusie. Moje koty jedzą je już długo z apetytem.

Hmmm strajk głodowy już lekko się łamie. Otworzyłam wczoraj puszkę animody, chciałam ją dać Garfowi, ale Lou wspinał mi się po nodze, więc podmieniłam karmy i ku mojemu zdziwieniu zjadł :O Dziś zrobiłam mieszankę bozity i animody, może jakoś przejdzie. Nie sądziłam, że wszystkie te karmy zbożowe są dla kotów aż tak "atrakcyjne". Sucha znika, ale w niewielkich ilościach... dosypałam więc RC. Hmmm nawet Garf marudzi na te karmy. Dostaliśmy w gratisie Purizona dla dorosłych kotów, więc padło na Garfa i gdy mu dałam, to jego mina mówiła mniej więcej tyle: "jak masz mnie tak karmić, to sobie daruj" i poszedł zamówiłam kilka różnych smaków bozity, więc może któraś Lutkowi posmakuje ;(

Ja do ok 50g mokrej karmy dodaję ok łyżkę wody i zjada całość bez problemu, a ja się uspokajam, że się bardziej nawadnia, dzisiaj go jeszcze na tym nie przyłapałam żeby korzystał z miski wodą, oblizywał sobie tylko łapki po tym jak wskoczył do wanny.
Zaczyna od sosiku, a potem kąsa resztę. W tej chwili będzie przez jakiś miesiąc dostawał głównie cosmę i miamor, a potem chce go przestawić na catz finefood i PONa.
(znowu przerwa w pisaniu, bo ktoś chce żeby mu masować poduszki łap)
To mój pierwszy kociak i długo zbierałam informację na każdy temat. Zawsze chciałam mieć kota, ale nigdy nie miałam możliwości.
Co do spacerów to mi się nie śpieszy, myślę, że spróbujemy dopiero w przyszłym roku (też się boję dopóki jest mały). Myślę, że dobrze zabezpieczony balkon może być przyjemną atrakcją dla kota, chociaż na chwilę obecną Rubin woli miauczeć niż choćby wyjrzeć przez okno.
Mój luby o dziwo sam 'świruje'. Kot miauknie, od razu idzie zobaczyć co się dzieje, w nocy też, przytulanie, głaskanie, mówienie, jak dzisiaj wyjeżdżał na weekend to stwierdził, że będzie tęsknić za kotem, a o mnie nawet nie wspomniał.
Zobaczymy co będzie jak wróci.
dnia Pią 15:02, 05 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Ja ze swojej strony również polecam GranataPet w formie puszek, a jako "smaczek" wabiący podlanie kocim rosołkiem:) Dobry przepis na rosołek jest na barfnymswiecie użytkowniczki dagnes, ale to dosyć czasochłonny przepis: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=268
Ja po prostu wzięłam drobiowe gnatki (skrzydełka i nóżki), podgotowałam ze szczyptą soli przez ok. 3h i puszkę zawsze podlewałam łyżką wywaru - Młode przestawiło się błyskawicznie. Efekty po karmie też są już widoczne. Te wąsiska, które odrastają Milusiowi wyglądają jak basiory, futerko na łapkach i to dłuższe, które pojawia się na grzbiecie, ma taki bengalowy niemal glitter. Kupale też w porządku, kuweta nie zabija smrodkiem, a Młody po opuszczeniu toalety też już nie ciąga smrodku za sobą. Naprawdę polecamy z czystym sercem:)

Co do samego picia to polecam (w miarę możliwości) porozstawianie misek z wodą w różnych miejscach domu (rada również z barfnego, a jak dobrze pamiętam to również dagnes). Ja się bardzo martwiłam, że Miluś nie pije. Dopiero jak przy każdym legowisku i na parapecie postawiłam miskę, to widzę, że kulek w kuwecie więcej, a i kocię często chodzi z mokrym pycholem - znaczy się PIJE!

Dziekuje za sugestie tez sporo czytalam o wszystkich karmach. Lou tez zaczynal od miamora, ale postanowilam mu wprowadzic cos co gdzies tam wyczytalam, ze jest lepsze. Ale animoda mu sie znudzila i zamowilam nietrafiona bozite na pewno wykorzystam przepis na rosolek - swietna mysl. U nas Juvo tez wasy juz odrosly, a martwilam sie, ze dlugo dlugo ich nie bedzie. Lou tylko nie ma tzw portek, ale moze i one z czasem wyrosna. I tak juz jest super. Ciesze sie, ze u Ciebie tez
Z piciem Lutek nie ma problemu, pije wode sam, moczy sobie lapki, takze tym sie nie martwie

Z tym rosołkiem ciekawa rzecz, spróbuję na pewno.
Od 1 w nocy 5 września (bo tak nam przypadł powrót do domu z kotkiem) siusiał 4-5 razy, w tym 2 razy do wanny. Jak tylko dostanie się do łazienki to wskakuje do wanny i siusia. Może dlatego, że w hodowli kuwety były w łazience.
Kupię jeszcze miseczkę i ustawie w pokoju. Słyszałam też, że koty lubią pić z wysokich naczyń np szklanek i, że lubią wodę gazowaną. Nie wiem czy może któraś z Was coś na ten temat słyszała. Rubin dostaje przegotowaną wodę, wymieniam ją 2 razy dziennie.

Jee, pił z miseczki!

Inaczej byc nie moglo widzisz hmmm a z tym sikaniem do wanny dziwne. Bedziesz wstawiala kuwete do lazienki?
My tez mamy sukces. Lou je totw a zostawia w misce chrupki RC gorzej jest z mokra karma zjada galaretki lub sos a zostawia kawalki. Nawet na miamora sie wypial. Nic mu nie odpowiada. Dzis gotuje mu rosolek oby to cos dalo

Kuwety do łazienki nie wstawię, bo się nie mieści (mam taką:http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/kuwety_kryte/klasyczne/174569 ). Gdybym ściągnęła górę to by się zmieściła, ale używamy żwirku silikonowego i nie wyglądałoby to zbyt estetycznie, bo ten żwirek zmienia kolor. Dowiedziałam się, że małym kotom wanna czy zlew mogą się kojarzyć z kuwetą i powinien z tego wyrosnąć.
Gratuluję. Przestawianie jeszcze przed nami, ale mam wrażenie, że ze swoim apetytem Rubin zje wszystko. Chociaż może teraz zajada stres przeprowadzki, ale 50g karmy na jeden posiłek to jednak dla niego za mało.
Hmm, a jakbyś miamora pogniotła widelcem? Tam są takie miękkie kwadratowe kawałeczki, powinno się je łatwo pognieść i wymieszać z sosem. Podstępem go potraktować, taż żeby nie mógł wybrać. Trzymam kciuki i czekam na relację czy się udało z rosołkiem.
Pozdrawiam.

Będę trzymać kciuki, rosołek potrafi czynić cuda:)
Do wszystkiego da się kotka przekonać, ale czasem trzeba ogromu czasu i metody bardzo malutkich kroczków. Daj znać, jak nie wypali z rosołkiem to można zawsze inaczej zawalczyć i będziemy tutaj wszyscy kolektywnie myśleć

I jak postepy Rubina z toaletą? W dalszym ciągu zdarzy mu sie siusianie do wanny? Zazdroszcze Ci pusheen, ze Rubinek tak ochoczo je. U nas nadal dramat. Sucha karma zaakceptowana, mokra nie. Lou je surowe mieso, je to ugotowane. Na mokre karmy - bozite (różne smaki), aplawsa nie tyka, na miamora tez sie wypial... dramat, w dodatku robi sie dziwny, nie pozwala sie glaskac i zachowuje sie jak wampir wszczepia zeby i wbija pazury. Nie ma szans, by przyszedl i chcial glaskania. Ucieka za kazdym razem, gdy ktos chce go pomiziac. nie wiem co jest grane jeszcze w kwestii jedzenia rosolek nie pomogl, rozgniatanie mokrej tez nie. Waga sie waha, aktualnie przy 5 miesiacach wazy 3,8kg. Jest bardzo zywotny i ciagle zagaduje do Garfa siedzacego na balkonie



Bardzo zmartwiło mnie, to co piszesz o zachowaniu Luiska.

Musicie dojść przyczyny: może ktoś go przestraszył, może nie czuje się pewnie i walczy o swoje miejsce - wtedy pomaga większa ilość legowisk, a może coś go boli i broni się przed dotykiem.

Tylko obserwacja to wyjaśni, a duża ilość zabawy (np. palemką lub wędką), powinna nieco rozładować jego agresję.

Cierpliwości i spokoju życzę. Może Felliway by trochę pomógł ?

Kociamamo dziękuję! Czy obecne zachowanie może być efektem tego, że nigdy nie stosowałam kar? Gdy wchodził na stół po prostu go zdejmowałam... Gdy gryzł, uspokajałam go. Sama już nie wiem. Jak go przytrzymam, to mogę go głasać, ale żeby sam przyszedł - nie. Dziś już było lepiej, nie gryzł, bo zastosowałam kary o których pisaliście na forum. Był grzeczny. On generalnie nie ucieka, chodzi za wszystkimi i jest bardzo ciekawski. Wita nas po przybyciu do domu, ale głaskać się nie da. Wybiorę się do weta. Jeśli się okaże, że jest wszystko ok, to sprobuję z Felliwayem. Może w październiku uda nam się sprowadzić mu towarzysza lub towarzyszkę i wtedy będzie lepiej A może to wina tego, że nie był jeszcze wykastrowany? Planowałam zrobić to dopiero około 11 miesiąca. Teraz ma 5, w sumie prawie 6. Sama już nie wiem



Kociak jest jak dziecko i musimy mu pokazać, czego nie wolno.

O kastracji pomyśl raczej przed wzięciem drugiego kotka, a przede wszystkim jeśli poczujesz silniejszy zapach siurków z kuwety - wtedy to już galopem, bo może zacząć znaczyć.

Lepiej też, żeby przypadkiem nie skojarzył kastracji z przybyciem maluszka albo żeby nie chciał go "kryć" w sensie dominacji.

Cieszę się, że już robicie postępy.

k8k napisał: A Tobie Elu świniaczka? Są naprawdę niesamowite

Świnki są niesamowite, ale obawiam się, przy moich dwóch foszastych kotkach, świnka morska mogłaby być "nadmiarem szczęścia". Mieszkają z nami dwie świnki papierowe, które kiedyś nabazgrałam dla TŻ. Wiszą sobie w kuchni razem z kalendarzem ze Stowarzyszenia Pomocy Świnkom Morskim

Głaski dla Louiska i reszty Twojego fantastycznego zwierzyńca!


image hosting over 10mb

Troszkę się zawieruszyłam w czasie i przestrzeni, ale już jestem.
Co do siusiania w wannie więcej razy się to nie zdarzyło, jak tylko wchodził do wanny był wypraszany z łazienki i teraz nawet jak wejdzie do wanny to bawi się tylko łańcuszkiem od korka. Teraz za to zaczął obgryzać kable i trzeba naprawdę na niego uważać.
Co do jedzenia to z miamorem zaczął troszkę wybrzydzać, tzn nie zjada od razu całości tylko wylizuje sosik i je trochę kawałków, a resztę kawałków zostawia sobie na za 5 minut więc nie narzekam. Głodomór z niego straszny, jak nakładanie karmy trwa jego zdaniem za długo to skacze na łydkę i obejmując ją łapkami płacze jaki to on głodny.
Jeśli chcesz to mogę Ci podesłać saszetkę z drobiem catz finefood do przetestowania, może mu zasmakuje, z tego co wiem to nie można ich dostać w zoologicznych, przynajmniej mi się nie udało.
Nie wiem od czego takie zachowanie może zależeć, doświadczenia żadnego niestety nie posiadam. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy.
dnia Sob 18:00, 13 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Moje Drogie z Lou już super w kwestii zachowania. Glupotą z mojej strony było pozwalanie mu na wszystko. Jeszcze trochę i wszedł by nam na głowę. Na szczęscie i dzięki Wam już jest dobrze.
Mokrej w dalszym ciągu nie toleruje. Wylizuje sos, troszke zje kawałeczków i tyle. Bozita, aplaws, miamor odpadaja. Musze zamowic cos innego w necie.
Felis - piekne to Twoje dzielo! I kalendarz rowniez Teraz musisz dla nas wszystkich naszkicowac swoje dwa cuda
Pusheen z kablami mu pewnie szybko przejdzie tylko nie bierz ze mnie przykladu i nie pozwalaj Rubinkowi na wszystko ;] bo zle skonczysz najwazniejsze, ze nie sika juz
o obłapianiu łydki cos wiem. Lou potrafi się wspiąć po nodze do pasa :O nie polecam ;]
Lou glodomorem nie jest. Waga stoi w miejscu, ale wierze, ze mu przejdzie. Apetyt ma, tylko mu po prostu nie smakuja te karmy.
Zastanawiam sie nad przejsciem na Barf. Mialam okazje wymienic wiadomosci z Ines i sporo o tym poczytalam.
Mialam rowniez nadzieje, ze moj TŻ zgodzi się na drugiego kota. Już nawet obmówiłam częsciowo szczegoly z Ines i niestety nic. Kociaka nie bedzie ehhhhhhhhhhhhhhhhhhh depresja

Nie dołuj się, może TŻ jeszcze zmieni zdanie - jeśli nie teraz, to może w przyszłości uda Ci się namówić go na dokocenie.

Powodzenia z barfem, jeśli miałabyś jakieś wątpliwości to chętnie pomogę

Cieszę się, że z Lou już ok.
Popieram Cię, Felis - czekamy na Twoje 'bazgroły'.
Staram się pogodzić rozpieszczanie z tz twardą miłością gdy trzeba.
Może teraz czeka żeby potem wystrzelić w kosmos i rosnąć, rosnąć, rosnąć.
Też czytałam o barfie i może kiedyś się skuszę, jak przestanę się bać, że coś pokręcę i zrobię krzywdę kotu.
Może zmieni zdanie, potrzebuje czasu żeby jeszcze dojrzeć. Ciesz się swoim rozkosznym Lou i spróbuj przeczekać odmowy, może za jakiś czas się uda.



To świetnie, że Wasze wspólne życie zaczyna się układać według Twoich zasad.

Miłością i konsekwencją osiągamy bardzo dużo.

Będzie teraz coraz lepiej.

Cytat: k8k napisał: Felis - piekne to Twoje dzielo! I kalendarz rowniez Teraz musisz dla nas wszystkich naszkicowac swoje dwa cuda

Cytat:
Mialam rowniez nadzieje, ze moj TŻ zgodzi się na drugiego kota. Już nawet obmówiłam częsciowo szczegoly z Ines i niestety nic. Kociaka nie bedzie ehhhhhhhhhhhhhhhhhhh depresja

Dziękuję! Może mi się uda kiedyś narysować kotełki? Wtedy na pewno wrzucę zdjęcie.

Nie martw się, może TŻ jeszcze nie natrafił na swojego kotełka? Mój też nie chciał drugiego kota, a jak zobaczył Triss, to oszalał na jej punkcie
Przekonuj go powolutku, że przy drugim kocie Lou będzie się lepiej zachowywał. U nas Felicita bardzo się zmieniła na lepsze w stosunku do nas po pojawieniu się drugiego kota (inna sprawa, że nasze dokocenie jest piekielnie trudne). I pokazuj TŻ piękne kotki co jakiś czas (Zobacz jakie piękne maleństwo! Takiego bym chciała... itp.) Byle nie za często. Niech wie, że wciąż marzysz o drugim kocie, ale niech nie będzie tym zamęczony. Może mu któryś wpadnie w oko.
dnia Pon 12:44, 15 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Wybaczcie moje Drogie, ale obowiązki zawodowe nie zawsze pozwalają się tu pojawić. Przestałam już wierzyć w drugiego kociaka, ale nie odpuszczę a nuż!
Felis "nabazgraj" dla nas kiciaki. Swoja droga, to jesli to sa bazgroly, to nie wiem jak nazwac cokolwiek wychodzącego spod mojej kredki
Myslisz pusheen, ze mozna zrobic kociakowi krzywdę barfem? przygladalam sie tym mieszankom i nie sa aż takie przerazajace. Moze sie odwaze, jak lou dalej bedzie marudzil.
Co ja bym bez Was zrobila! Jakze sie ciesze, ze zajrzalam na to forum

Jak ktoś lubi pichcenie to BARF to sama przyjemność Uwielbiam robić mieszanki. Na początek warto wybrać takie podstawy podstaw np. z Felini Complete - tutaj ciężko coś sknocić. Ja do tej pory robiłam właśnie takie proste mieszanki z felini, żółtkami i olejem z łososia, a dzisiaj dzięki uprzejmości mruczki mam już praktycznie cały zapas supli i będę przyrządzać bardziej skomplikowane specjały. Nie ma się czego bać - jak mi wychodzi, to każdemu wyjdzie, a myślę, że tutaj na forum mamy multum życzliwych doświadczonych Barferek. Dodatkowo też obowiązkowa lektura forum barfnyswiat i można działać. Koniec języka za przewodnika, a kto pyta nie błądzi:)

I szlag by to trafił. Dziś byliśmy z Lou u weta. Powiedział, że nie zstąpiło mu jądro. Choć ostatnio mówił, że wyczuwał dwa. Mówił, że przez stres mogło się cofnąć. Już nic nie kumam Za miesiąc jak nie zstąpi, to operacja Nawet nie wiem która klinika na Śląsku lub w Zagłębiu jest dobra. Nie chce by ten wet do którego chodzimy go kroił, bo nawet nie ma usg. Czy kociak którejś cierpiał na wnętrostwo? Czy taka operacja jest poważniejsza od zwykłej sterylizacji? Boję się o niego. Najbardziej się boję, że to na skutek tego, że jest sam przez tak długi okres czasu. I to go stresuje

Niestety ja w tym temacie nie pomogę ci.Za to bardzo mocno bede trzymać kciuki za pomyślny zabieg.
Jeśli mogę coś podpowiedzieć to to,że kot POLKA INKA był wnętrem.Może napisz do niej na pw.
No i nasza forumowa mruczek jest weterynarzem, co prawda w Trójmieście,ale kto wie może będzie w stanie dać namiary na dobrą klinikę w twoich okolicach....
Trzymaj się dzielnie wszystko będzie ok

znalazłam ten wątek, gdzie dziewczyny pisały o wnętrostwie http://www.ragdollclub.fora.pl/zdrowie,39/nieudana-kastracja,5632-15.html
dnia Czw 19:53, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Nie denerwuj się na zapas masz jeszcze trochę czasu, może jąderko zejdzie na właściwe miejsce. U nas tak było z Idriskiem. Była tu jeszcze jedna dziewczyna, która musiała operować swojego kociaczka, jak znajdę to wkleję Ci link. Na wszelki wypadek dowiedz się jak najwięcej i może znajdziesz też dobrego weta.

znalazłam http://www.ragdollclub.fora.pl/przedstaw-nam-swojego-ragdollka,8/louis-maleo-1-urodziny-louisa,4616.html
Tak jak doradziła Kamisia, skontaktuj się z nimi, na pewno dowiesz się jak to wyglądało.
dnia Czw 22:23, 18 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Dziękuję Wam, przeczytałam już chyba milion artykułów i postów na ten temat. Niestety nigdzie nie ma żadnych informacji czy kot był w klinice, która miała usg i tak dokonywano operacji itp. Nie chciałabym, aby doszło do sytuacji, że jedno jądro zostanie wycięte a drugie pozostanie. Dlatego muszę wybrać dobrą klinikę. Już mam jedną na oku. Jakiś pech imienny może akurat wszystko się unormuje i nie będzie takiej konieczności. Na wszelki wypadek wypytam w prv jak to wygląda, jak się kot czuje po tym itp. Już ześwirowałam po prostu.



A może jeszcze da się poczekać? Jeśli z kuwety nie czuć za bardzo, to warto przedłużyć czas do kastracji. Czasem jąderko samo zejdzie.

Trzymam kciuki.

Podobno się da. Kazał poczekać miesiąc dwa, ale pójdę po miesiącu i zobaczymy. Ale i tak się muszę wszystkiego dowiedzieć.

Moi Drodzy w związku ze zmianą, która zaszła w naszym życiu, dumnie informuję, że wątek LOU będzie kontynuowany wraz z wątkiem Rogera - przecudnego ragusia pod tym adresem:
http://www.ragdollclub.fora.pl/przedstaw-nam-swojego-ragdollka,8/najpiekniejsza-sobota-wymarzony-ragus-i-niedzielne-wojny,6648-15.html
dnia Pon 13:14, 22 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aniusiaczek.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 sratatatajka portal | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.