ďťż

Wizyty w hodowli

sratatatajka portal

Grażynko masz rację w tym co piszesz .
Ale my nie oceniałyśmy hodowli jako takiej .Oceniliśmy tylko i wyłącznie spostrzeżenia "chmuragradowa" .
Nie padła tu nazwa hodowli .Także nie ucierpiało niczyje dobre imię . Być może hodowca i hodowla jest Ok nie neguję tego .Jednak gdybym to ja zaszła do takiej hodowli gdzie ujrzałabym chowające się po kątach koty .Nie miała możliwości zobaczyć ich rodziców , bo .....są nie w formie ,to włączyła by się czerwona lampka i to tylko tyle .
Tak jak napisałam wyszłabym i nie wróciła .
dnia Nie 21:16, 21 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz


Prawdą jest to, że zazwyczaj nie znamy się - tzn. kupujący nie znają hodowcy.
Wszystko opiera się na po 1. zaufaniu i po 2. wnioskach, które wyciągamy na podstawie argumentów, jakie znamy. Im mniej wiemy, tym mniej prawdziwy może być obraz, jaki sobie w głowie budujemy.
Nie wiem, jak naprawdę wyglądała ta wizyta.
Gdyby mi hodowca nie pokazał rodziców, bo są nie w formie - to ja bym mu nie ufała i nie kupiła tego argumentu.
Gdyby mi powiedział, że mnie nie wpuści, bo ma małe nieodporne jeszcze kocięta, uznałabym to za odpowiedzialny przejaw troski.
Jesteśmy ludźmi. Umiemy się komunikować, tłumaczyć, rozmawiać, pytać.

O, a ja też chciałam się z Wami podzielić pewnym małym doświadczeniem.
Mianowicie podkreślam to na każdym kroku, że dla mnie wybór i ewentualne kupno powinno być jak najbardziej świadomą i przemyślaną decyzją.

W związku z tym szperałam sobie po Szczecińskich (bądź zachodniopomorskich) hodowlach. Zaciekawiła mnie szczególnie jedna hodowla, ponieważ mieli cudowne koty, a sama strona wyglądała bardzo schludnie i profesjonalnie - potraktowałam to jako znak, że równie profesjonalnie wygląda ich hodowla, a kociaki są w podobnym stopniu dopieszczone co efekty na stronce.

napisałam maila do nich, że mieszkam niedaleko i że bardzo byłabym wdzięczna, gdyby pozwolili mi zobaczyć ich koty (w chwili obecnej nie mieli kociąt), bo chciałabym pogadać o rasie i przede wszystkim zobaczyć, jak ragdolle zachowują się w znanej dla siebie przestrzeni, jak reagują na obcych. Wiecie, zobaczyć ich zachowanie w normalnych dla siebie warunkach, a nie tak jak w czasie stresujących wystaw.

Nie dostałam żadnej odpowiedzi...
Zależałoby mi, aby kontakt z hodowcą nawiązać dużo wczesniej przed tym, jak umieszczą zdjęcia kociąt na stronie internetowej już pod handel. Chciałabym móc zobaczyć wcześniej kocięta, bo uwazam też, że to nie ja wybieram kota, ale to kot mnie, a zamawianie kota na podstawie foto w internecie jest dla mnie dość dziwnym zjawiskiem...

Co sądzicie? ponawiać maila? Dzwonić? czy olać ich? Dla mnie zachowali się nieprofesjonalnie olewając ich potencjalnego klienta, potencjalnego własciciela potomka ich pupili...

Moim zdaniem najlepiej przedzwonić, nie wszyscy jeszcze są na etapie siedzenia na skrzynce pocztowej 24/dobę jak ja a stronkę mogli zrobić profesjonaliści. Moim zdaniem to jeszcze nic nie znaczy że nie odpisali, zawsze kontakt telefoniczny jest mimo wszystko chyba lepszy.



Wiem z doświadczenia, że maile nawet niezawierające szkodliwej treści, często wpadają do spamu. Poza tym nie wszyscy sprawdzają regularnie skrzynkę. Na Twoim miejscu zadzwoniłabym.

Jako hodowca mogę ci podpowiedzieć , że wolę rozmowę telefoniczną .
Na maile odpisuję , ale niechętnie .
Wiem z doświadczenia , że jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany kupnem sam woli zadzwonic .
Jak już nawiąże się nić porozumienia to można mailować.
Jednak pierwszy kontakt to zawsze telefon
No i fakt , że dużo maili ląduje w spamie .

Ja dzwonię tylko w ostateczności.
Mam jakąś telefonofobię (to pewni element fobii społecznej?) i zawsze wolę napisać.
Dzwonię dopiero, gdy nie dostaje odp. na maila, więc nie zawsze gdy komuś naprawdę zależy, to woli zadzwonić.
Z tym, że ja w pierwszym mailu zawsze się przedstawiam i skrobię niemalże swój życiorys.
Nie wyobrażam sobie robić tego przez tel.

Smużka napisał:
Z tym, że ja w pierwszym mailu zawsze się przedstawiam i skrobię niemalże swój życiorys.
Nie wyobrażam sobie robić tego przez tel.
Osobom z takim podejściem jak twoje zawsze odpisuję .
Łatwiej i przyjemniej się wtedy rozmawia

Smużka napisał: Ja dzwonię tylko w ostateczności.
Mam jakąś telefonofobię (to pewni element fobii społecznej?) i zawsze wolę napisać.
Dzwonię dopiero, gdy nie dostaje odp. na maila, więc nie zawsze gdy komuś naprawdę zależy, to woli zadzwonić.
Z tym, że ja w pierwszym mailu zawsze się przedstawiam i skrobię niemalże swój życiorys.
Nie wyobrażam sobie robić tego przez tel.

Zrobiłam dokładnie tak samo poza tym wolę jakoś tak stopniowo nawiazywać znajomości

Ja zawsze preferuję kontakt mailowy, łatwiej się przedstawić itd. Sam szukając kota a raczej kotów najpierw mailowałem. Nie odpisanie na maila dla mnie równa się z brakiem szacunku dla piszącego i taką osobę skreślam. A miałem taki przypadek niedawno szukając kocura z pewnej znanej hodowli. Z taką osobą nie warto współpracować bo potem w razie problemów po zakupie kociaka zostaniemy sami. Obsługa "posprzedażowa" jest bardzo ważna.

Do Nya desu oraz innych:

Nya, ja nauczona swym doświadczeniem mogę Ci podpowiedzieć, abyś zwracała uwagę nie tylko na wygląd kotów, dobry kontakt z hodowcą, ładną stronkę w necie ale przede wszystkim wymagaj certyfikatów przeprowadzonych badań, kopii testów genetycznych,
Drodzy nabywcy, zwracajcie też uwagę na aspekty zdrowotne, na to czy rodzice kociąt mają badania genetyczne w kierunku chorób genetycznych ragdolli.
Świadomość nas nabywców powinna wzrosnąć.
Samo piękno kociąt, miły hodowca, i ładna stronka hodowli to uwierzcie mi jeszcze nie wszystko.

Polka Inka

Wiem, wiem, ale ja na razie funkcjonuję w sferze marzeń. Myslę, że jak już w końcu zapadnie ostateczna decyzja "kupujemy kota" to wtedy będę patrzeć na tego typu aspekty, które poruszyłaś Na razie oglądam i sie zachwycam. No i jestem tutaj Dziękuję za rady.

Jakimi chorobami ragdoll może być genetycznie obciążony?
Wiem, ze Maine Coony mogą miec problemy z sercem i popularną u psów ras dużych, szybko rosnących dysplazję. Z chorobami ragdolli się nie spotkałam...

Teoretycznie są testy genetyczne na PKD, oraz HCM, jednakże dla mnie najważniejsze jest USG! Jeżeli ktoś robi tylko testy genetyczne, które tak naprawdę nie są wstanie zbadać WSZYSTKICH genów, a odchodzi od normalnego pooglądania serca czy nerki to to się mija z celem, oczywiście nikogo nie obwiniam że tak nie działa, ale raz na jakiś czas taki przegląd się przydaje.
dnia Czw 14:56, 25 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Witam jestem nowa na forum czytam was już od miesiaca bo planuje zakup kotka i mam do was pytanie. Ostatnio bylam w hodowli żeby obejrzeć kotki i zarezerwować plus jest taki,że rezerwacja nie łaczy sie z wpłata zaliczki jednak troche sie zdziwilam tym w jakich warunkach mieszkaja kotki.Pierwsze co jak weszlismy do domu od progu czuć było okropny zapach kociego moczu poszlismy na góre bo tam znajdowały sie kotki były zamkniete w pomieszczeniu 4x4 kociat bylo 12 i 3 matki . Z innego pomieszczenia pani mi jeszcze przyniosła 2 inne kotki starsze i dodala, że córka mieszka niedaleko i u siebie w domu tez ma kocieta(hodowla jest córki) na tyle kociaków może trzy zainteresowały się nami i to nie było jakieś mizianie tylko raczej wąchanie.Jedna kotka potraktowała TZ jako drapak i wpijała mu pazury w nogi rozciągając się na nim.Dodam, że na forum są osoby które mają stamtąd swoje kotki.Ostanio prosiłam również o przesłanie aktualnego zdjęcia kotki ale niestety go nie otrzymałam.Co mam robić darować sobie tą hodowle czy może przesadzam i to normalne,że czuc mocz kota boję sie ze w domu i zacznie na wszystko sikac zeby czuc ten zapach co w hodowli:(

Jeśli w domu jest kocur kryjący i nie chodzi w np. majtach tylko spryskuje co się nawinie pod ogon to zapach będzie - jest to rzecz naturalna - czyt. siła wyższa .
Co innego jeśli kuwety są brudne i rzadko sprzątane - to już ewidentme lenistwo i zaniedbanie właścicieli .
Niektóre małe kociaki , mają to do siebie , że z ciekawości wspinają się po nogach .

Pojedż jeszcze raz do tej hodowli - obejrzyj kocięta czy są czyste ( pod ogonkiem , oczy , futro) wypij kawę - będziesz miała czas na poznanie kociat , zapytaj o kocura , podejrzyj kuwety i wtedy podejmij decyzję .

sf2103 napisał: . na tyle kociaków może trzy zainteresowały się nami i to nie było jakieś mizianie tylko raczej wąchanie.(

W jakim wieku były kociaki? Młodziaki to oprócz siebie, rodziców i jedzenia to raczej niczym innym się nie interesują. Jak my byliśmy w hodowli to kociaki miały około 4 tygodni i poprosiliśmy hodowczynie żeby nam coś o każdym opowiedziała. Opowiedziała, że jeśli chodzi o charakter to jeszcze za wcześnie. Owszem jeden boi się odkurzacza, drugi mniej. Jeden jest żarłokiem, drugi nie. Zdziwiliśmy się jak zatem mamy wybrać kociaka? Po wyglądzie? Pani odpowiedziała, że nie oczekuje od nas wyboru na tym etapie, mało tego woli żeby to kotek wybrał nas, ale powinniśmy wrócić za miesiąc bo wtedy już będą powinny wykazywać zainteresowanie ludźmi.
Po miesiącu wróciliśmy i jeden z kociaków cały czas na zaczepiał, chciał się bawić, chciał być głaskany itp. Wybrał nas. Inne owszem mniej lub bardziej, ale potrzebowały czasu i szału nie było. Co ciekawe Pani powiedziała, że nigdy wcześniej ten kociak nie interesował się ludźmi i nawet jej w sumie unikał. Wolał spać niż się z nią bawić. Jest z nami 5 miesięcy i w porównaniu z drugim ragiem jakiego mamy to jest wręcz natarczywy jeśli chodzi o kontakt z nami.

Kociaki miały 8 tygodni

Chyba wiem o jakiej hodowli piszesz...sama miałam/mam podobne spostrzeżenia, ale...od soboty jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami 12 tygodniowej kotki właśnie od nich i kotka jest tak kochana, miziasta, niesamowicie cierpliwa (mam dwie córeczki ) a przy tym dobrze wychowana i niestrachliwa, że wszystkie moje wątpliwości poszły w las . Ten smród który tam czuć to ponoć nie od kotów a z hodowli gryzoni i królików z piwnicy.
Jeśli masz jakieś pytania to pisz

Fuks_ja napisał: Chyba wiem o jakiej hodowli piszesz...sama miałam/mam podobne spostrzeżenia, ale...od soboty jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami 12 tygodniowej kotki właśnie od nich i kotka jest tak kochana, miziasta, niesamowicie cierpliwa (mam dwie córeczki ) a przy tym dobrze wychowana i niestrachliwa, że wszystkie moje wątpliwości poszły w las . Ten smród który tam czuć to ponoć nie od kotów a z hodowli gryzoni i królików z piwnicy.
Jeśli masz jakieś pytania to pisz



Fuks_ja napisał: Chyba wiem o jakiej hodowli piszesz...
Bo w Polsce to są cztery hodowle tej rasy na krzyż... Dajcie spokój.

Gdyby smród był taki, nie do wytrzymania, szybko pożegnałabym się z właścicielami i uciekła. To tylko świadczy o ludziach, którzy prowadzą hodowlę. Mając niewykastrowane kotki i kocury, tym bardziej należy dbać o porządek w domu.

Dejikos napisał:

Gdyby smród był taki, nie do wytrzymania, szybko pożegnałabym się z właścicielami i uciekła. To tylko świadczy o ludziach, którzy prowadzą hodowlę. Mając niewykastrowane kotki i kocury, tym bardziej należy dbać o porządek w domu.

się zgadzam całkowicie .

Jeszcze należy zaznaczyć, że każdy indywidualnie odczuwa zapachy.
Ja mam mdłości, gdy w poczekalni u weterynarza ktoś stoi z fretką. Autentycznie!
A jednocześnie miałam w mieszkaniu po 5-8 szczurów i ich prawie nie czułam, podczas gdy moja Mama padała w progu i przestała mnie odwiedzać, bo u mnie śmierdzi.

hmmm , o ile mnie pamięć nie myli to u mojej córki w pokoju , gdzie stała klatka ze szczurem żadnego wyczuwalnego zapachu nie było .
Fretki natomiast mają własny specyficzny zapaszek piżma - mnie też ten zapach zupełnie nie odpowiada .

Dejikos napisał: Fuks_ja napisał: Chyba wiem o jakiej hodowli piszesz...
Bo w Polsce to są cztery hodowle tej rasy na krzyż... Dajcie spokój.

Gdyby smród był taki, nie do wytrzymania, szybko pożegnałabym się z właścicielami i uciekła. To tylko świadczy o ludziach, którzy prowadzą hodowlę. Mając niewykastrowane kotki i kocury, tym bardziej należy dbać o porządek w domu.

Oczywiście, masz rację, w Polsce jest więcej hodowli niż cztery na krzyż, nie rozumiem po co ta zgryźliwość. Dziewczyna podała tak charakterystyczny opis wnętrza, właścicieli, ilości kotów +brak zaliczki przy rezerwacji i fakt, że na forum są osoby z kotami od nich, że mam prawie pewność, że to to miejsce.
Masz również rację, może i powinnam się pożegnać i uciec (mąż prawie uciekł), ale hodowla znana i utytułowana, pani wie co mówi (córka jest weterynarzem), koty w dobrej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej i przede wszystkim mieli dokładnie taką kotkę jakiej szukałm i w terminie do odbioru jaki mi pasował. Może się mylę i jeśli to nie ta hodowla to przepraszam. Chciałam dziewczynie powiedzieć o swoim doświadczeniu i tego samego oczekiwałabym od innych, gdybym to ja była autorką postu...Od tego jest chyba m.in. to forum.

Hari napisał: hmmm , o ile mnie pamięć nie myli to u mojej córki w pokoju , gdzie stała klatka ze szczurem żadnego wyczuwalnego zapachu nie było .
Fretki natomiast mają własny specyficzny zapaszek piżma - mnie też ten zapach zupełnie nie odpowiada .

Jest różnica między jednym, a ośmioma (ale np. myszy śmierdzą bardziej. Miałam dwie i smród był większy niż od całego stada moich szczurów).
Także zależy dużo od płci.
Samiczki mniej czuć. Ja miałam prawie zawsze samce, bo bardziej mi pasował ich charakter.
P.S.
Gdybyście jeszcze kiedyś chciały szczura, to proszę pamiętajcie, że to są zwierzęta wybitnie stadne i nie powinny żyć samotnie.
Sorki, za OT, ale nie mogłam się powstrzymać.

Tak to ta sama hodowla, widze że nie tylko ja mam wrazliwego męża mój też prawie uciekł i był nie zadowolony z zapachów tam panujących pierwsze jego słowa po wyjsciu z hodowli Boże jaki smród chyba u nas takiego nie bedzie:)

Smużka napisał:
.
Gdybyście jeszcze kiedyś chciały szczura, to proszę pamiętajcie, że to są zwierzęta wybitnie stadne i nie powinny żyć samotnie.
Sorki, za OT, ale nie mogłam się powstrzymać.
nie ma sprawy
szczurkosia ani żadnych innych gryzoni już nie chcemy .
koty wystarczą

Fuks_ja napisał: Dejikos napisał: Fuks_ja napisał: Chyba wiem o jakiej hodowli piszesz...
Bo w Polsce to są cztery hodowle tej rasy na krzyż... Dajcie spokój.

Gdyby smród był taki, nie do wytrzymania, szybko pożegnałabym się z właścicielami i uciekła. To tylko świadczy o ludziach, którzy prowadzą hodowlę. Mając niewykastrowane kotki i kocury, tym bardziej należy dbać o porządek w domu.

Oczywiście, masz rację, w Polsce jest więcej hodowli niż cztery na krzyż, nie rozumiem po co ta zgryźliwość. Dziewczyna podała tak charakterystyczny opis wnętrza, właścicieli, ilości kotów +brak zaliczki przy rezerwacji i fakt, że na forum są osoby z kotami od nich, że mam prawie pewność, że to to miejsce.
Masz również rację, może i powinnam się pożegnać i uciec (mąż prawie uciekł), ale hodowla znana i utytułowana, pani wie co mówi (córka jest weterynarzem), koty w dobrej kondycji zarówno psychicznej jak i fizycznej i przede wszystkim mieli dokładnie taką kotkę jakiej szukałm i w terminie do odbioru jaki mi pasował. Może się mylę i jeśli to nie ta hodowla to przepraszam. Chciałam dziewczynie powiedzieć o swoim doświadczeniu i tego samego oczekiwałabym od innych, gdybym to ja była autorką postu...Od tego jest chyba m.in. to forum.

A ja hodowli o której mówisz będę bronić !!!!
Doskonale wiem o jakiej mówisz, bo to raczej jedyna hodowla gdzie rodzice prowadzą hodowlę gryzoni tak jak napisałaś w piwnicy domu. Smród niestety z takiej hodowli się niesie i nic z tym się nie zrobi niestety....córka weterynarz ciepła, miła i pomocna zawsze i wszędzie !!!
Ogromna wiedza i chęć pomocy przy każdym problemie.
Akurat wiem co piszę, bo mam dwa cudowne koty od niej !!!
Zastanówcie się najpierw co piszecie i o kim a potem szanowni nowi forumowicze wydajcie opinie
Bo ile mi wiadomo to kota nie kupujecie ze smrodem szczurów tylko zupełnie oddzielnie mieszkające z ludźmi ???????

Linda, nie obraź się ale... Skoro zapach jest tak mocny, że czuć go wszędzie, to naprawdę... nie prowadziłabym rozmowy z takimi ludźmi. Bo ja ich nie znam, więc skąd mogę wiedzieć, co tak naprawdę powoduje ten zapach?

Jeżeli prowadzą hodowlę gryzoni, to chyba powinni ją przenieść w inne miejsce, nie do piwnicy. Myślę tu o jakimś przystosowanym do tego miejscu. A w domu nie powinno śmierdzieć mimo wszystko!

Lindusia napisał: Zastanówcie się najpierw co piszecie i o kim a potem szanowni nowi forumowicze wydajcie opinie
To powinna być uwaga do mnie, bo "nowe" forumowiczki poinformowały jedynie o sprawie.
dnia Śro 9:37, 05 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Czy ja kogoś obraziłam nic złego na temat tych ludzi nie powiedziałam nie jezdze po hodowlach a wiec nie wiem jakie sa standardy o gryzoniach nic nie wiedziałam!! A wiec myslalam,ze nieprzyjemny zapach jest od kotów dlatego zadałam pytanie co mam robic bo kotki maja piekne kontakt z hodowca mam dobry na kazde zadane pytanie mam zaraz odpowiedz.To tyle w tym temacie dziekuje za odpowiedz

Dejikos napisał: Linda, nie obraź się ale... Skoro zapach jest tak mocny, że czuć go wszędzie, to naprawdę... nie prowadziłabym rozmowy z takimi ludźmi. Bo ja ich nie znam, więc skąd mogę wiedzieć, co tak naprawdę powoduje ten zapach?

Jeżeli prowadzą hodowlę gryzoni, to chyba powinni ją przenieść w inne miejsce, nie do piwnicy. Myślę tu o jakimś przystosowanym do tego miejscu. A w domu nie powinno śmierdzieć mimo wszystko!

Lindusia napisał: Zastanówcie się najpierw co piszecie i o kim a potem szanowni nowi forumowicze wydajcie opinie
To powinna być uwaga do mnie, bo "nowe" forumowiczki poinformowały jedynie o sprawie.

zgadzam sie z Dejkos,

zastanawia mnie rowniez jedno, o hodowlach kotow w piwnicy pisze sie duzo ale jesli chodzi tu o hodowle gryzoni w piwnicy to jet to okey?

czy te zwierzaki nie zasluguja na lepsza jakosc zycia?

na dodatek
sf2103 napisał: w jakich warunkach mieszkaja kotki.Pierwsze co jak weszlismy do domu od progu czuć było okropny zapach kociego moczu poszlismy na góre bo tam znajdowały sie kotki były zamkniete w pomieszczeniu 4x4 kociat bylo 12 i 3 matki . Z innego pomieszczenia pani mi jeszcze przyniosła 2 inne kotki starsze i dodala, (

12 kociat i 3 matki na 16m2 + w innym pomieszczeniu nastepne To Dla Mnie Nie Normalne!

nachodzi na mnie pytanie ile w takim ukkladzie tych pomieszczen jest? ile tych kociat poodzielanych po pokojach etc, jest

doskonale rozumiem ze mlode niemowlaki sa oddzielone od reszty stada razem z matka, my tez tak robimy! ale kociaste jak maja 5 tygodni przenosza sie do salonu do reszt

Lindusia napisał:
Zastanówcie się najpierw co piszecie i o kim a potem szanowni nowi forumowicze wydajcie opinie
Bo ile mi wiadomo to kota nie kupujecie ze smrodem szczurów tylko zupełnie oddzielnie mieszkające z ludźmi ???????

dwie rozne, ze soba nie zpokrewnione osoby opisuja taka sama sytuacje, a wiec nie jest to cos wyssane z palca

co robia zlego ze pisza o tym co widzieli lub byli swiadkiem?

jedyne au w tym wypadku to to ze ty znasz ta hodowle i masz od nich koty a samo to nie jest powodem aby inni nabrali chyba wody w gebe

no i ponownie, smord szczura jest okey? gorzej by bylo gdyby smord byl u kociat?
naprawde nie rozumiem roznicy, a gdyby ci ludzie chcieli kupic gryzonia zamiast kota, to co bys im poradzila co do smrodu? tez by to bylo okey? czy w tedy bylaby to zupelnie inna bajka i nalezaloby sie trzymac od takiej hodowli z daleka?

smrodu nie powinno byc

Mnie bardzo smuci fakt smrodu z hodowli gryzoni.
Nawet w hodowlach karmowych (tych na wyższym poziomie) gryzonie mają czysto i nie ma opcji, żeby śmierdziało w całym domu. Jeśli czuć intensywnie w innych pomieszczeniach, to te zwierzęta muszą się kisić w oparach amoniaku. Ani to zdrowe, ani przyjemne.
Trzymanie w piwnicy mnie szokuje, ale może to nie jest piwnica, tylko dolne piętro domu, odpowiednio przystosowane.

Ale nie znam sprawy, więc pewnie powinnam siedzieć cicho.
Piszę, bo martwi mnie to, co czytam.

Dziewczynki ja Wam tylko mówię, że jak ktoś w życiu nie znał zapachu od gryzoni to niestety będzie dla niego to smród.... piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem .

I naprawdę nie widzę w tym nic złego że jedno piętro jest wyłączone dla kotów.

Tym bardziej że pani Karolina mieszka oddzielnie i tam również ma koty.
Więc nie jest to dziwne że kotka z małymi jest w oddzielnie a kocur odizolowany.
Same macie hodowlę więc wiecie najlepiej że najłatwiej jest obcym zupełnie osobom komentować gdzie do końca same się nie znają

A to, że do kociaków 4tyg. nie wpuściła to akurat jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i nie raz spotkałam się z tym, że hodowca odmawiał ze względu na zbyt małe kociaki i zarazki z zewnątrz.

Hodowli jest naprawdę masa i jak komuś nie pasuje jedna idzie do drugiej, czyż nie ?

Lindusia napisał: Dziewczynki ja Wam tylko mówię, że jak ktoś w życiu nie znał zapachu od gryzoni to niestety będzie dla niego to smród.... piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem .

I naprawdę nie widzę w tym nic złego że jedno piętro jest wyłączone dla kotów.

Tym bardziej że pani Karolina mieszka oddzielnie i tam również ma koty.
Więc nie jest to dziwne że kotka z małymi jest w oddzielnie a kocur odizolowany.
Same macie hodowlę więc wiecie najlepiej że najłatwiej jest obcym zupełnie osobom komentować gdzie do końca same się nie znają

A to, że do kociaków 4tyg. nie wpuściła to akurat jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i nie raz spotkałam się z tym, że hodowca odmawiał ze względu na zbyt małe kociaki i zarazki z zewnątrz.

Hodowli jest naprawdę masa i jak komuś nie pasuje jedna idzie do drugiej, czyż nie ? Tu cie zdziwie bo w domu miałam chyba wszystkie możliwe zwierzeta gryzonie tez fretki węże jaszczurki i wiem jaka jest różnica miedzy smrodem a wyczuwalnym zapachem danego zwierzaka nie chce sie z nikim kłócić nikogo obrażac ale uważam ze forum jest od tego zeby pomoc.

A ja hodowli o której mówisz będę bronić !!!!
Doskonale wiem o jakiej mówisz, bo to raczej jedyna hodowla gdzie rodzice prowadzą hodowlę gryzoni tak jak napisałaś w piwnicy domu. Smród niestety z takiej hodowli się niesie i nic z tym się nie zrobi niestety....córka weterynarz ciepła, miła i pomocna zawsze i wszędzie !!!
Ogromna wiedza i chęć pomocy przy każdym problemie.
Akurat wiem co piszę, bo mam dwa cudowne koty od niej !!!
Zastanówcie się najpierw co piszecie i o kim a potem szanowni nowi forumowicze wydajcie opinie
Bo ile mi wiadomo to kota nie kupujecie ze smrodem szczurów tylko zupełnie oddzielnie mieszkające z ludźmi ???????[/quote]

Linda, to, że jesteśmy nowe na forum nie ma tu NIC do rzeczy, każdy kiedyś zaczynał, Ty z pewnością też i mamy takie samo prawo do wypowiedzi jak pozostali, tym bardziej, że NIC złego nie napisałyśmy! Przeczytaj może jeszcze raz ze zrozumieniem nasze posty. Osobiście również będę bronić tej hodowli i dokładnie to napisałam, mało tego, wzięłam od nich kotkę, bo panie mają olbrzymie serce i wiedzę, zaufałam im i nie żałuję.Nie fikaj do mnie, bo nasze koty to pewnie rodzina Pomimo wszystko pozdrawiam

Lindusia napisał: Dziewczynki ja Wam tylko mówię, że jak ktoś w życiu nie znał zapachu od gryzoni to niestety będzie dla niego to smród.... piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem .

I naprawdę nie widzę w tym nic złego że jedno piętro jest wyłączone dla kotów.

Tym bardziej że pani Karolina mieszka oddzielnie i tam również ma koty.
Więc nie jest to dziwne że kotka z małymi jest w oddzielnie a kocur odizolowany.
[size=18]Same macie hodowlę więc wiecie najlepiej że najłatwiej jest obcym zupełnie osobom komentować gdzie do końca same się nie znają[/size]
A to, że do kociaków 4tyg. nie wpuściła to akurat jest dla mnie jak najbardziej zrozumiałe i nie raz spotkałam się z tym, że hodowca odmawiał ze względu na zbyt małe kociaki i zarazki z zewnątrz.

Hodowli jest naprawdę masa i jak komuś nie pasuje jedna idzie do drugiej, czyż nie ?

Widzisz, a Ty dalej swoje...skąd wiesz na czym się znamy a na czym nie? Nos ma każdy. Nikogo nie oczerniamy, poprostu odpowiadamy na swoje wątpliowości, bo do tego służy forum. "Obcym zupełnie ludziom"...Jezu ale cię poniosło napij sie herbatki i pogłaskaj kotka, ja tak robię i odrazu mi lepiej

Lindusia napisał: Dziewczynki ja Wam tylko mówię, że jak ktoś w życiu nie znał zapachu od gryzoni to niestety będzie dla niego to smród.... piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem

jest wilka roznica pomiedzy smrodem a specificznym zapachem. kocur otwarty ma swoj zapach ale zupelnie inaczego go sie odczuwa w pomieszczeniu gdzie codzinnie jest sprzatane a w pomieszczeniu gdzie wszystko jest przemoczone sirem kocura i gdzie smord amoniaku wykreca tobie nogi!

Lindusia napisał: Tym bardziej że pani Karolina mieszka oddzielnie i tam również ma koty.
Więc nie jest to dziwne że kotka z małymi jest w oddzielnie a kocur odizolowany.

nie nie jest dziwne, jak pisalam
oktawia napisał:

doskonale rozumiem ze mlode niemowlaki sa oddzielone od reszty stada razem z matka, my tez tak robimy! ale kociaste jak maja 5 tygodni przenosza sie do salonu do reszt

Natomiast dziwne i nie do przetrawienia jest dla mnie TO:

oktawia napisał:
sf2103 napisał: w jakich warunkach mieszkaja kotki.Pierwsze co jak weszlismy do domu od progu czuć było okropny zapach kociego moczu poszlismy na góre bo tam znajdowały sie kotki były zamkniete w pomieszczeniu 4x4 kociat bylo 12 i 3 matki . Z innego pomieszczenia pani mi jeszcze przyniosła 2 inne kotki starsze i dodala, (

12 kociat i 3 matki na 16m2 + w innym pomieszczeniu nastepne To Dla Mnie Nie Normalne!

nachodzi na mnie pytanie ile w takim ukkladzie tych pomieszczen jest? ile tych kociat poodzielanych po pokojach etc, jest

Lindusia napisał: Same macie hodowlę więc wiecie najlepiej że najłatwiej jest obcym zupełnie osobom komentować gdzie do końca same się nie znają

chwilka, chwilka. to znaczy ze potencjalni nowi rodzice najpierw przez X lat maja zaprzyjazniac sie z hodowca aby go lepiej poznac? nie rozumiem, 99% kociat na kolanka sa wlasnie sprzedawane do dosyc obcych nam rodzin, i wlasnie w zaleznosci od pierwszej wizyty tego co zobaczymy, czystosci i higieny wybieramy taka a nie inna hodowle.

jesli nam sie cos nie podoba, jesli sa zeczy co nas zastanawiaja to normalnym jest ze sie o to pytamy

wiem ze sie powtorze, ale dla mnie jako hodowczy trzymanie nastu kociat z matkami na powieszchni 16metrow jest naprawde bardzo zadziwiajace, i nie ma tu mowy o kocietach przecie 4ro tygodniowych, ale o kocietach starszych. kocietach ktore wedlug mnie powinny byc non stop w salnonie, z ludzmi a nie trzymane osobno od codziennego ruchu w domu. No chyba ze uwazasz ze ja tez sie nie znam

Ja się może nie znam, ale mnie ta mała przestrzeń przeraża... Sama mam 30m i uważam, że dla dwóch kotów to będzie za mało, szukam czegoś większego albo takiego samego z możliwością podwojenia przestrzeni antresolą. Mioty na takiej przestrzeni? Nie wyobrażam sobie...

mam w domu 3 kocurzaste
jeden namietnie lejacy, drugi znaczacy o dziwo drzwi do swojego pokoju, drzwi ktore sa prawie na wysokosci drzwi wejsciowych, i o dziwo nikt nigdy nas odwiedzajacy nie zzielenial po przekroczeniu naszego progu, nikt nigdy nawet sie nie zapytal o 'nieznany zapach' nikt nawet nie przewiduje ze wlasnie tam siedzi lejace kocurzysko

a wiec mozna tez bez smrodu

trzeci, nadal nie pryskajacy czesto i gesto biwakuje w salonie i paleta sie po calym domu

Cytat: Linda, to, że jesteśmy nowe na forum nie ma tu NIC do rzeczy, każdy kiedyś zaczynał, Ty z pewnością też i mamy takie samo prawo do wypowiedzi jak pozostali, tym bardziej, że NIC złego nie napisałyśmy! Przeczytaj może jeszcze raz ze zrozumieniem nasze posty. Osobiście również będę bronić tej hodowli i dokładnie to napisałam, mało tego, wzięłam od nich kotkę, bo panie mają olbrzymie serce i wiedzę, zaufałam im i nie żałuję.Nie fikaj do mnie, bo nasze koty to pewnie rodzina Pomimo wszystko pozdrawiam

Do fikania to mi daleko
Próbuję Wam pokazać własne zdanie i jak sama mylnie czasami oceniałam hodowlę jeszcze kilka lat temu.
Ja również miałam od dziecka cały przegląd gryzoni ale kilka zwierząt futerkowych w domu a kilkadziesiąt na sprzedaż na giełdzie zwierząt (zamknięta tylko dla ludzi z branży) to zupełnie co innego.
I sama się przeraziłam zapachem za pierwszym razem ale od razu mi wytłumaczono skąd się wziął
Bo gryzonie mają specyficzny zapach niestety.

To tyle w temacie bo mam urwanie głowy i piszę z doskoku



Ines napisał: Ja się może nie znam, ale mnie ta mała przestrzeń przeraża... Sama mam 30m i uważam, że dla dwóch kotów to będzie za mało, szukam czegoś większego albo takiego samego z możliwością podwojenia przestrzeni antresolą. Mioty na takiej przestrzeni? Nie wyobrażam sobie...

Ines ale 16m to jeden pokój a hodowla znajduje się w domku jednorodzinnym a reszta kotów w drugim ogromnym domu

Ja mam ponad 60m i mi ciągle mało jak się rodzina futrzastych powiększa
dnia Śro 15:33, 05 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Lindusia napisał: Ines napisał: Ja się może nie znam, ale mnie ta mała przestrzeń przeraża... Sama mam 30m i uważam, że dla dwóch kotów to będzie za mało, szukam czegoś większego albo takiego samego z możliwością podwojenia przestrzeni antresolą. Mioty na takiej przestrzeni? Nie wyobrażam sobie...

Ines ale 16m to jeden pokój

no wlasnie jeden pokoj na nascie kociat + 3 matkie?

okey, jestem walnieta, ale dla mnie to conajmniej o polowe za duzo

mam trzy pokoje dzieciece, wszystkie trzy o powieszchni 25m2 i kazdy moit jest odzielnie, jednym jedynym wyjatkiem byl miot coiv i lexie razem, 9 kociat + 2 matki na 25 metrach kwadratowych

kociata ktore w wieku 4 tygodni przeniosly die na powierzchnie 60m2

A ja się zastanawiam, czemu gdy np. ktoś trzyma 30 yorków w stajni czy piwnicy, a sprzedaje je poza tym miejscem, jest bardzo negatywnie oceniany i z takimi sie walczy..
A gdy są to zwierzęta innego gatunku, mniej wartościowe i pewnie idące na karmę dla gadów, to już możne je trzymać w warunkach, w których ich zapach jest wyczuwalny pomieszczeniach, w których tych zwierząt nie ma.
Czy fakt, że ich potencjalni nabywcy tego nie widzą oraz że pewnie nie kupią ich jako pupili, cokolwiek zmienia?

Smużka napisał: A ja się zastanawiam, czemu gdy np. ktoś trzyma 30 yorków w stajni czy piwnicy, a sprzedaje je poza tym miejscem, jest bardzo negatywnie oceniany i z takimi sie walczy..
A gdy są to zwierzęta innego gatunku, mniej wartościowe i pewnie idące na karmę dla gadów, to już możne je trzymać w warunkach, w których ich zapach jest wyczuwalny pomieszczeniach, w których tych zwierząt nie ma.
Czy fakt, że ich potencjalni nabywcy tego nie widzą oraz że pewnie nie kupią ich jako pupili, cokolwiek zmienia?

Bo niestety chyba tak jest Smużko

Lindusia napisał: piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem .
Chyba niewystarczająco dobrze przystosowany. Jeżeli wentylacja byłaby odpowiednia (przy uwzględnieniu, że higiena jest zachowana), na pewno nie byłoby smrodu.

Określenia typu "renomowana hodowla" naprawdę mnie nie przekonują i mam ku temu powody. Śmierdzi - nie rozmawiam - i mogłaby to być nawet Królowa Brytyjska, zabij mnie, ale nie i już. Kompetencje niestety pozostają na drugim planie.

Bo prawda jest brutalna, liczy się pierwsze wrażenie. I dobrze by było, gdybyś delikatnie zwróciła uwagę właścicielce hodowli (jeżeli utrzymujesz z nią kontakt), że zapachy z piwnicy odstraszają potencjalnych klientów. Jeżeli jej zależy, to na pewno coś z tym zrobi.

Co do samego chowu zwierząt, tych na dole jak i na górze nie mnie oceniać, czy jest prowadzony dobrze. Wiem tylko, że ja w smrodzie mieszkać bym nie mogła i zwierzętom też bym nie zafundowała takiej atrakcji.

Dejikos napisał: Lindusia napisał: piwnica to oczywiście przystosowany dół mieszkania z oddzielnym wejściem .
Chyba niewystarczająco dobrze przystosowany. Jeżeli wentylacja byłaby odpowiednia (przy uwzględnieniu, że higiena jest zachowana), na pewno nie byłoby smrodu.

Określenia typu "renomowana hodowla" naprawdę mnie nie przekonują i mam ku temu powody. Śmierdzi - nie rozmawiam - i mogłaby to być nawet Królowa Brytyjska, zabij mnie, ale nie i już. Kompetencje niestety pozostają na drugim planie.

Bo prawda jest brutalna, liczy się pierwsze wrażenie. I dobrze by było, gdybyś delikatnie zwróciła uwagę właścicielce hodowli (jeżeli utrzymujesz z nią kontakt), że zapachy z piwnicy odstraszają potencjalnych klientów. Jeżeli jej zależy, to na pewno coś z tym zrobi.

Co do samego chowu zwierząt, tych na dole jak i na górze nie mnie oceniać, czy jest prowadzony dobrze. Wiem tylko, że ja w smrodzie mieszkać bym nie mogła i zwierzętom też bym nie zafundowała takiej atrakcji.

AMEN!

Wszystkie znane mi polskie hodowle prowadzone są w domu, czyli koty mieszkają na tej samej domowej przestrzeni co ich opiekunowie.
Domy te jednak bardzo się od siebie różnią, tak jak różnią się ludzie którzy w nich mieszkają.
Inne warunki będą panować w małej hodowli prowadzonej w małym mieszkanku w blokach, a zupełnie inne w dużej hodowli prowadzonej w dużym domku jednorodzinnym.

Gdy nabywcy kociąt trafią do małego mieszkania zazwyczaj zapraszani są do głównego pokoju i mają sposobność zobaczyć wszystkie żyjące w tym domu koty, poznają zarówno kociaki jak i ich rodziców.
Im większy dom, im większa hodowla, tym większe różnice w jej organizacji i sposobie prezentacji kociaków i pozostałych kotów.
Pamiętać należy, że wchodząc do hodowli, zawsze wchodzimy do czyjegoś prywatnego domu. Nie każdy hodowca pragnie pokazywać swoją prywatność i bardzo często przynosi kociaki z innego pokoju np. własnej sypialni, do której niekoniecznie pragnie zapraszać obcych mu ludzi. Nie zawsze można zobaczyć rodziców kociąt i nie musi to oznaczać niczego niepokojącego, tak samo jak nie zawsze spotka się wszystkich pozostałych domowników.
Zawsze należy pamiętać, że hodowla, to czyjś prywatny dom, w którym toczy się normalne prywatne życie i ocenianie kogokolwiek na podstawie jednej wizyty jest często bardzo niesprawiedliwe.

Moim zdaniem warto odwiedzić 3-4 hodowle kotów, aby dokonać najlepszego wyboru. Czasami potrzeba więcej niż jednej wizyty, aby mieć pewność, co do właściwego wyboru.
Namawiam do świadomego i bardzo przemyślanego wyboru członka rodziny. Wszelkie spontaniczne decyzje oparte na zachwycie malutkim pluszowym kociakiem niosą za sobą spore ryzyko.
Odwiedzenie kilku hodowli, obejrzenie kociąt, bezpośrednia rozmowa z hodowcami, którym można zadać dziesiątki pytań, to najlepszy i najbezpieczniejszy sposób pozyskania wymarzonego kociaka.
Jeśli ktoś podejmuje decyzję ( kupuje kociaka) tylko na podstawie zdjęć w internecie i nie odwiedzi kilku hodowli, nie zobaczy kilkunastu kociaków, nie przegada wielu godzin z różnymi hodowcami, to sam wydaje sobie świadectwo z bycia odpowiedzialnym.
Pierwsze wrażenie jest bardzo ważne, ale czy najważniejsze?
Jeśli mamy jakieś wątpliwości, pytajmy samego hodowcy. Dopiero gdy uzyskane odpowiedzi nas nie będą satysfakcjonowały, szukajmy kociaka w innych hodowlach.

nika napisał:
Moim zdaniem warto odwiedzić 3-4 hodowle kotów, aby dokonać najlepszego wyboru. Czasami potrzeba więcej niż jednej wizyty, aby mieć pewność, co do właściwego wyboru.

I to chyba najlepsza metoda. Oprócz samych warunków można zobaczyć stopień socjalizacji kociąt, aby oprócz weterynarza kocię, nie potrzebowało behawiorysty czy wielomiesięcznej pracy nad jego psychiką.

A co sądzić o hodowcach, którzy zamiast zachęcać mnie hasłem: "zapraszam do obejrzenia kociaków (na żywo)", w swoim ogłoszeniu piszą: "zapraszam do rezerwacji"? Ja mam bardzo mieszane uczucia.

Dejikos napisał: A co sądzić o hodowcach, którzy zamiast zachęcać mnie hasłem: "zapraszam do obejrzenia kociaków (na żywo)", w swoim ogłoszeniu piszą: "zapraszam do rezerwacji"? Ja mam bardzo mieszane uczucia.

Trochę błędne koło. Hodowca chce jak najszybciej mieć zrobione rezerwacje i sprzedane kociaki to wiadomo. Starszego kota trudniej sprzedać, nie jest taki słodziutki i na tle młodszych często widać jego niedoskonałości (np. mała waga, mizerny ogon, czy jakieś cechy charakteru np. nieufność do obcych, niechęć do kolanek itp.). Sporo ludzi szuka kociaka w określonym ubarwieniu i to jest najważniejsze. Chcą mieć wybór. Charakter sprawa drugorzędna bo to przecież Ragdoll więc "musi" być miziasty, nakolankowy, uwielbiać dzieci i inne zwierzęta, wiotczeć itd., itp. Ja obdzwoniłem 7 hodowli i tylko w jednej odmówiono mi rezerwacji na podstawie zdjęć i co mnie dodatkowo przekonało rezerwować było można dopiero około 9 tygodniowe kociaki, bo zdaniem tego hodowcy dopiero w tym wieku można powiedzieć coś więcej o kociaku niż jego ubarwienie.
Prawda jest taka, że nikt charytatywnie nie prowadzi hodowli i jednak w którejś tam kolejności chodzi o zysk.

Ja nie zwróciłabym uwagi na ten szczegół o rezerwacji "zamiast" oglądania na żywo.
Nie wyciągałabym na podstawie tego żadnych wniosków.

toomaas napisał: Sporo ludzi szuka kociaka w określonym ubarwieniu i to jest najważniejsze. Chcą mieć wybór. Charakter sprawa drugorzędna bo to przecież Ragdoll więc "musi" być miziasty, nakolankowy, uwielbiać dzieci i inne zwierzęta, wiotczeć itd.
Co w niektórych przypadkach kończy się tragicznie. Kot ma zamieszkać z rodziną z dziećmi, a okazuje się, że jest zbyt lękliwy i wycofany, żeby z nimi obcować.

Smużka napisał: Ja nie zwróciłabym uwagi na ten szczegół o rezerwacji "zamiast" oglądania na żywo.
Nie wyciągałabym na podstawie tego żadnych wniosków.
A ja zwracam uwagę. Toomaas napisał, że hodowla nie jest prowadzona charytatywnie - fakt - ale nie jest też sklepem ze sprzętem AGD lub RTV. Nie kupuję nowego telewizora, tylko szukam nowego członka rodziny.

Chciałam zobaczyć jednego kociaka na żywo, poinformowałam o tym hodowcę. Interesowałam się nim od dłuższego czasu, wypytywałam o różne rzeczy. Hodowca nie dał mi czasu (do wizyty zostało kilka dni), miałam się określić w ciągu 24 godzin, wpłacając zaliczkę (bezzwrotną oczywiście).

Już raz kupiłam "kota w worku", nie polecam takiego rozwiązania.
dnia Pon 12:37, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Cytat: Chciałam zobaczyć jednego kociaka na żywo, poinformowałam o tym hodowcę. Interesowałam się nim od dłuższego czasu, wypytywałam o różne rzeczy. Hodowca nie dał mi czasu (do wizyty zostało kilka dni), miałam się określić w ciągu 24 godzin, wpłacając zaliczkę (bezzwrotną oczywiście).
To akurat jest dla mnie nie do pomyślenia.
Ja chyba w ogóle nie wpłaciłabym żadnych pieniędzy bez wcześniejszej wizyty.
Bo to nie pralka - jak sama mówisz.

nie rozumiem Cytat: nie dał mi czasu (do wizyty zostało kilka dni), miałam się określić w ciągu 24 godzin, wpłacając zaliczkę (bezzwrotną oczywiście)

Sprawa wydaje się być jasna w większości hodowli jest klarownie:
WSTĘPNA REZERWACJA do 7 dni lub wg ustaleń z hodowcą
REZERWACJA to ta potwierdzona zaliczką
W NOWYM DOMU/ SPRZEDANY czyli zapłacony

Jeśli kotem interesuje się kilka osób, to hodowca lojalnie informuje o stanie rzeczy. Po za tym mamy wolną wolę.

Cytat: Prawda jest taka, że nikt charytatywnie nie prowadzi hodowli
Prawda jest taka, że z niecnych pobudek z tym, że nie finansowych. Ten temat był wałkowany.

Niestety Aga masz rację-trzeba zwracać uwagę na szczegóły a i tak czasami finał jest inny niż byśmy chcieli Hodowcy to zwykli ludzie i tak jak w codziennym życiu zdarza się "dusza człowiek" a czasami "chytry lis" jeśli chodzi o kupujących to oczywiście jest tak samo-stąd dylematy na temat rat. Szkoda że dzisiejszy świat tak właśnie funkcjonuje!

detinka napisał: nie rozumiem Cytat: nie dał mi czasu (do wizyty zostało kilka dni), miałam się określić w ciągu 24 godzin, wpłacając zaliczkę (bezzwrotną oczywiście)

Sprawa wydaje się być jasna w większości hodowli jest klarownie:
WSTĘPNA REZERWACJA do 7 dni lub wg ustaleń z hodowcą
REZERWACJA to ta potwierdzona zaliczką
W NOWYM DOMU/ SPRZEDANY czyli zapłacony
Ten hodowca nie praktykował wstępnej rezerwacji. Albo zaliczka albo nic. Chciałam się umówić na weekend, zaznaczyłam, że wtedy dam ostateczną odpowiedź. Hodowca nie chciał poczekać trzech dni. Rozumiem, że ma prawo do różnych decyzji, jednak w tym przypadku odniosłam wrażenie, że osobie zależało tylko na pieniądzach, bądź też nie chciał pokazać mi kota i wymuszał kupno w ciemno.

Zależało mi bardzo, naprawdę, ale nie będę podejmowała decyzji w tak ważnej kwestii, będąc pod czyjąkolwiek presją. Zapewne ktoś inny zgodzi się na taki warunek, i pewnie takiego klienta szuka ta osoba.
dnia Pon 14:58, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Dejikos napisał:
Zależało mi bardzo, naprawdę, ale nie będę podejmowała decyzji w tak ważnej kwestii, będąc pod czyjąkolwiek presją.



ja powiem tak, jeśli ktokolwiek ma jakiekolwiek wątpliwości co do hodowli to... po prostu niech idzie gdzie indziej Mamy wolny rynek, mamy konkurencję, nikt nikogo do siebie nie przywiązuje. Po co się gryźć z tym?

edit:
o rany, przeskoczyło mi z gapiostwa strony i trochę temat zboczył na inne tory. No, ale mądrość życiowa pozwolę sobie to zostawić
dnia Pon 18:45, 07 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Dejikos napisał: miałam się określić w ciągu 24 godzin, wpłacając zaliczkę (bezzwrotną oczywiście).
To jest chyba jednych z częstszych błędów, które widzę np. w ogłoszeniach czy informacjach na stronach hodowli: w polskim prawie nie ma czegoś takiego jak bezzwrotna zaliczka

Trzeba rozróżniać pojęcia zaliczki i zadatku - w obu przypadkach wpłacamy sprzedającemu jakąś sumę pięniędzy, ale różnicę między tymu pojęciami widać, gdy nie dojdzie do transakcji z winy jednej lub drugiej strony - trzeba więc uważać na to, które z nich jest użyte w umowie zawieranej z hodowcą.

Jeśli to kupujący zrezygnuje z zakupu kociaka, to zaliczka powinna zostać mu zwrócona, natomiast zadatek przepada.

Z kolei jeśli to sprzedawca chce się wycofać z transakcji (np. hodowcy jednak nie podoba się przyszły domek dla kociaka), to w przypadku zaliczki również ją zwraca, natomiast zadatek musi oddać kupującemu w podwójnej wysokości.

Na różnych stronach i forach prawnych można znaleźć więcej na ten temat

Majast, bardzo dobrze, że zwróciłaś na to uwagę. W sumie nie zagłębiałam się w ten temat, ale dzięki Tobie jestem mądrzejsza o tą wiedzę

ZADATEK - jest bardzo ryzykowny dla hodowcy, gdyż niestety zdarzają się oszuści, którzy wpłacają bardzo duży zadatek i przy odbiorze szczeniaka/kociaka z renomowanych hodowli robią przestawienie pt "okropny opiekun"

ZALICZKA - to jednak znacznie szerszy temat i nawet w prawie polskim, nie zawsze jest zwrotna, a jeśli już, to nie w pełnej kwocie.

majast,

Trzeba mieć na wszystko oddzielne umowy?
Tzn. wpłacam np. zadatek i co dalej? Jak to ma poprawnie wyglądać?
Bo zwykle jest na gębę i tyle..
Nawet jak restaurację na obiad weselny rezerwowałam, to nie wiem, co takiego wpłaciłam, a jako pokwitowanie dostałam tylko wizytówkę z sumą i podpisem.
Za to fotograf miał na wszystko bardzo szczegółową umowę.
Jak powinno to wyglądać w przypadku rezerwacji kota?

nika napisał: Cytat: Bo zwykle jest na gębę i tyle..

Ależ nie... żaden szanujący się hodowca nie sprzeda kociaka bez umowy.
Dobrze spisana umowa powinna zabezpieczać w równym stopniu obie strony.

Nie ma jednej, uniwersalnej umowy sprzedaży kociaka.

Przykładowo ...moje umowy stale ewoluują, wraz z rozwojem mojej świadomości hodowlano-prawnej i zmianami przepisów.

Myślę, że Smużce chodziło raczej o wpłatę zaliczki niż kupno kociaka... Bo czy przy wpłacie zaliczki też sporządzana jest umowa? Czy dopiero przy właściwym kupnie kota?
dnia Śro 16:31, 09 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Cytat: Bo zwykle jest na gębę i tyle..

Ależ nie... żaden szanujący się hodowca nie sprzeda kociaka bez umowy.
Dobrze spisana umowa powinna zabezpieczać w równym stopniu obie strony.

Nie ma jednej, uniwersalnej umowy sprzedaży kociaka.

Przykładowo ...moje umowy stale ewoluują, wraz z rozwojem mojej świadomości hodowlano-prawnej i zmianami przepisów.

Nie chodzi mi o sprzedaż.
Ja płaciłam coś (nie pamiętam czy zaliczkę czy zadatek - nie widziałam w tym wtedy różnicy).
Wpłaciłam na konto po oglądaniu kota.
Przy odbiorze zapłaciłam resztę i wtedy podpisałam umowę.
Nie miałam żadnego papieru, żadnej umowy, ani pokwitowania wcześniejszej wpłaty podczas rezerwacji.

Ines napisał: Myślę, że Smużce chodziło raczej o wpłatę zaliczki niż kupno kociaka... Bo czy przy wpłacie zaliczki też sporządzana jest umowa? Czy dopiero przy właściwym kupnie kota?

Zaliczka powinna być wpłacana po zapoznaniu się i podpisaniu umowy.

Smużka napisał: Nie chodzi mi o sprzedaż.
Ja płaciłam coś (nie pamiętam czy zaliczkę czy zadatek - nie widziałam w tym wtedy różnicy).
Wpłaciłam na konto po oglądaniu kota.
Przy odbiorze zapłaciłam resztę i wtedy podpisałam umowę.
Nie miałam żadnego papieru, żadnej umowy, ani pokwitowania wcześniejszej wpłaty podczas rezerwacji.

Zostawię bez komentarza taką formę kupna-sprzedaży

A szkoda.
To jak u Ciebie to wygląda?
Masz oddzielną umowę na zaliczkę?
Kiedy kupujący i hodowca podpisują umowę?
Dajmy na to jest wizyta, oglądanie kociąt (ktoś przyjeżdża z innego miasta).
Po tygodniu od wizyty decyduje się na rezerwację i chce wpłacić zaliczkę. Czy musi znów osobiście pojechać, żeby podpisać umowę? A gdy kocię będzie gotowe do odbioru, to kolejny raz jedzie?
Czy odbierając kota już niczego nie podpisuje?
Czy też wtedy jest inna umowa jeszcze i pokwitowanie dokonania całości wpłaty?

Ja treść umowy oczywiście miałam przedstawiona wcześniej, ale fizycznie podpisałam ją w dniu odbioru kota.
Teoretycznie można by przesłać pocztą, ale jak to zrobić technicznie.
Najpierw hodowca wysyła podpisana umowę, potem kupujący podpisuje i odsyła?
Czy kupujący drukuje, podpisuje i wysyła, hodowca podpisuje i odsyła?
To trwa w czasie - pewnie z tydzień. W którym momencie tego procesu ma być puszczony przelew z zaliczką?
dnia Śro 16:46, 09 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Ja nie podpisywałam umowy w momencie wpłacenia zaliczki ale otrzymałam potwierdzenie z oświadczeniem hodowcy o przyjęciu zaliczki w danej kwocie za konkretnego kota ina którym widnieją dane moje jak i hodowcy ( mówię tu o hodowli raggdolli)

Smużka - umowa kupna-sprzedaży, to podstawa wszelkich transakcji.
I trochę nie rozumiem Twoich pytań w tak oczywistej sprawie.

Zapoznanie się z umową, to jeszcze nie to samo, co jej akceptacja i podpisanie.
Wpłata zaliczki bez podpisania umowy, to nieporozumienie i bardzo ryzykowne działanie.
Podobnie jak brak stosownej dokumentacji przy przekazaniu kota i wpłacie pozostałej kwoty.

Przepraszam, ale nie wiem, czy Ty sobie żartujesz teraz ze mnie zadając takie pytania?

A Ty nie możesz opowiedzieć na pytanie, tak żeby dało się zrozumieć odpowiedź?
Skoro to takie oczywiste, to odpowiedź nie będzie najmniejszym problemem.

Akurat mam taką nie inną sytuację w rodzinie (nie dotyczącą zwierząt, ani sprzedaży czy kupna czegokolwiek), która sprawiła, że zaczęłam się baczniej przyglądać pewnym rzeczom, mniej ufać ludziom i myśleć formalniej - Chcę wiedzieć, jak taka transakcja powinna wyglądać z punktu widzenia naszego prawa.
Nie znam się na tym zupełnie, a chciałabym się poznać, bo to b.ważne kwestie.

Myślę, że wg Niki najlepszym rozwiązaniem jest podpisanie umowy przed wpłaceniem częściowej zapłaty za kota, lub też zrezygnowanie z zaliczki - po podpisaniu umowy zapłata pełnej kwoty i odbiór kota.

Ja nabywając Unę nie wpłacałam zaliczek, po podpisaniu umowy zapłaciłam pełną kwotę.

Natomiast zamieszanie z zaliczkami jest powszechne. Większość hodowców woli dostać część pieniędzy - tzw. rezerwacja - zaznaczając przy tym, że jeżeli chętny się rozmyśli, kwota nie zostanie zwrócona. Jest to o tyle głupie, że rezerwowane są niekiedy kocięta przed ich narodzinami, tego nie pojmuję w ogóle. Hodowcą jednak nie jestem i pewnie są rzeczy, o których nie wiem i takie postępowanie jest uzasadnione.

Dejikos napisał: Ja nabywając Unę nie wpłacałam zaliczek, po podpisaniu umowy zapłaciłam pełną kwotę.

Ja właśnie też nie wpłacałam zaliczki za żadną z kotek. Za Tulę zapłaciłam odbierając ją i podpisując umowę.

Gdy ja szukałam kota, to wszędzie chcieli zaliczki, żeby móc zarezerwować kota.
Jak kupowałam psy - płaciłam dopiero przy odbiorze, ale nawet wtedy żadnej umowy nie podpisywałam (Nie wiem, czemu.. ale wtedy mnie to nie dziwiło. Nie wiedziałam, że są takie umowy. To było z 10 lat temu).

smuzka, sama piszesz ze kupowalas psa 10 lat temu moze teraz tez jest inaczej. choc od dawna mam wrazenie ze swiat psow rozni sie od kociego.

a nawet i w kocim nie wszyscy hodowcy maja takie same reguly.
ja np nie rezerwuje/ sprzedaje kociat bez odwiedzin nowej rodziny. nowe domki musza przyjechac i zobaczyc kocieta zanim podjemiemy decyzje. po wizycie oby dwie strony maja 3 dni na przemyslenie wszystkiego. dopiero wtedy zadamy zaliczki.

sprawa jest ciut inna w wypaku kociat hodowlanych, choc, i tak kocieta musza zostac odebrane u mnie w domu

Pewnie, że teraz jest inaczej.
Teraz hodowcy myszki Ci bez umowy nie dadzą!

Chodzi mi cały czas o postępowanie właściwe z prawem, o umowy, pokwitowania i wszelkie argumenty ewentualnie ważne przed sądem.
Nie, nie mam zamiaru się z nikim procesować, ani nawet w tej chwili nie planuję kupna żadnego zwierzęcia (mam komplet w domu).
Ale chcę być bogatsza o tę wiedzę, bo wiem, że jest ważna.

Oktawia,

A w którym momencie podpisujecie umowę?
Wizyta -> 3 dni -> ludzie się decydują, Ty też -> zaliczka.
W którym miejscu jest umowa?
dnia Czw 11:58, 10 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
wejdz na miau, byl kiedys dosyc dobry topic o kontractach itd

Możesz linka podać?
Miau jest ogromne i pełne bałaganu.
Właśnie tam kiedyś czytałam, że umowa zastrzegająca konieczność kastracji w przyszłości, nie ma tak naprawdę mocy prawnej. Wow!
dnia Czw 12:11, 10 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
nika napisał: ZALICZKA - to jednak znacznie szerszy temat i nawet w prawie polskim, nie zawsze jest zwrotna, a jeśli już, to nie w pełnej kwocie.
Nika, a czy mogłabyś podać przykład takiego przypadku, gdy nie jest zwrotna?
I czy taka sytuacja może dotyczyć sprzedaży kota, czy przy sprzedaży kotów zaliczka przeważnie jest zwrotna?

Smużka napisał: majast,

Trzeba mieć na wszystko oddzielne umowy?
Tzn. wpłacam np. zadatek i co dalej? Jak to ma poprawnie wyglądać?
Smużko, nie jestem prawnikiem i nie potrafię Ci rzetelnie odpowiedzieć na te pytania, a nie chciałabym kogoś wprowadzić w błąd Może na jakiś forach prawniczych dałoby się znaleźć odpowiedź.

Chciałam tylko zasugerować, że w temacie zaliczek przy sprzedaży zwierząt jest problem - mało kto wie o tej różnicy między zaliczką i zadatkiem.

A jeśli chodzi o wątki na miau, to nie wiem czy o to chodziło Oktawii, ale na przykład:
zaliczka, zwrotna czy nie?
Umowy

PS. Może warto wydzielić tą część o zaliczkach i umowach do osobnego wątku?
dnia Pią 14:20, 11 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Przeczytałam wątki na miau i nadal nie wiem, w którym momencie należy podpisać umowę, jeśli na kota decydujemy się po wizycie (jesteśmy z daleka) i wpłacamy zaliczkę bądź zadatek bez ponownej osobistej wizyty w hodowli.

Smużko w takiej sytuacji mozna przesłać skan podpisanej umowy i po wymianie pospisanych dokumentów rozliczać finanse. Zawsze prościej, gdy umowa jest podpisywana osobiście ale to mozna zrobić juz przy odbiorze zwierzaka.

Może i tak.

Mamy problemy z odzyskaniem własnej działki (tzn. z pozbyciem się z niej lokatorów kwaterunkowych), stąd moje przemyślenia na temat różnych umów i ich wartości itd.
Czasem się okazuje, że oczywiste rzeczy w ogóle takimi oczywistymi nie są.

to zdeczydowanie bardziej zlożone niż zakup kota , może warto poradzić się prawnika

Mamy prawnika od paru ładnych już lat.
Jesteśmy też w dobrych stosunkach z paniami z wydziału lokalowego, miejscowym dzielnicowym (bardzo sympatyczni i ludzcy nam się trafili) itd, ale końca jeszcze nie widać.

majast napisał: nika napisał: ZALICZKA - to jednak znacznie szerszy temat i nawet w prawie polskim, nie zawsze jest zwrotna, a jeśli już, to nie w pełnej kwocie.
Nika, a czy mogłabyś podać przykład takiego przypadku, gdy nie jest zwrotna?
I czy taka sytuacja może dotyczyć sprzedaży kota, czy przy sprzedaży kotów zaliczka przeważnie jest zwrotna?

Jest wiele różnych sytuacji, gdy zaliczka przepada w części lub nawet w całości - chocby sytuacja, gdy hodowca dokona kastarcji kociaka na zlecenie nabywcy. Zawsze jednak trzeba na problem spojrzeć indywidualnie, przez pryzmat podpisanej umowy.
Myślę, że hodowcy powinni konsultowac swoje umowy u prawnika - ale prawnik też jedynie interpretuje przepisy
Gdyby wszystko było takie oczywiste i jednoznaczne w zakresie prawa, to nie byłoby tylu procesów.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aniusiaczek.opx.pl
  • Copyright (c) 2009 sratatatajka portal | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.