"Upławy" u kotki - NADAL MIMO LECZENIA
sratatatajka portal
ostatnio spotkałam się z terminem "zapalenie pochwy", może to jest przyczyną "upławów" u małejKciukam za zdrówko słoneczka
dnia Czw 18:06, 07 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Iza, czekamy na wyniki posiewu z pochwy i cytologii. Wydaje mi się, że cytologia wykaże stan zapalny...
Nie mogę tylko złapać moczu do badania Specjalnie czatuje, kiedy mnie nie ma w domu, albo w nocy kiedy śpię jak zabita
Kochane jesteście kobitki, dziękuję za wsparcie
Hurrra, mocz złapany
Mamy wyniki. W posiewie z pochwy wyszedł obfity wzrost E.coli B-hemolityczej. Dostaliśmy antybiotyk na 7 dni (Enrobiflox) i nadal przemywać srom Tantum Rosa. Mam nadzieję, że poradzimy sobie ze świństwem.
W badaniach moczu (łącznie z posiewem jest. ok).
To bardzo się cieszę, że z nereczkami wszystko ok!
Dobrze, że wiadomo dokładnie jaki bakcyl jest przyczyną problemów - mam nadzieję, że po serii antybiotyku będzie już wszystko w porządku!
Ucałuj małą Biedulkę!
Ja też się cieszę A jeszcze bardziej, że jednak poszłam z nią na to badanie. Miałam straszne wyrzuty sumienia, bo pobranie wymazu było dla niej bardzo nieprzyjemne
Dzięki Viv Buziaki zaraz przekażę z ogromna przyjemnością
Kciuki za zdrówko Rosi
Dobrze, że już wiadomo co to. Teraz szybkiego powrotu do zdrowia!
W walce z e.coli pomocna jest furagina, u mojego syna bakteria pojawiła się w 3 miesiącu życia -oprócz czasowych antybiotyków od tego czasu codziennie przyjmował furaginę ( do ukończenia drugiego roku życia) . Rozmawiałam o tym z moją wetką przy okazji problemów Milanka i podobno kotom też się ją podaje -zapytaj o to weta bo e.coli wredota i trzeba pilnować aby nie mnożyła się nadmiernie i nie trafiła do nerek , z pochwy niedaleka droga do ujścia cewki moczowej. Znam tą walkę i dlatego z całych sił trzymam kciuki za bidulkę
Dobrze, że wiadomo z czym walczycie.
Kciuki za szybkie wyzdrowienie laleczki
Szybkiego powrotu do zdrowia
Bardzo Wam dziękuję za dobre słowo
Butterfly, dzięki za podpowiedź. Mam się jeszcze odezwać, żeby powiedzieć jak Rosi reaguje na leki, no i po probiotyk, więc zapytam o Furagin. Ja niestety też mam przykre doświadczenia z drogami moczowymi mojej córki, więc dobrze wiem, o czym mówisz
Nie ma za co Przykro mi czytać że też przeszłaś podobne problemy z córką, mam nadzieję że nie nawracają, u nas prawie 1,5 roku jest spokój i tylko badania i wizyty kontrolne u nefrologa- zawsze okupione strachem. Oczywiście nadal przesyłam dobre fluidy dla Rosi
U nas to długa historia z córką, Już od kilku lat nawrotów bakterii nie ma, wizyty u nefrologa jak najbardziej i co rok-dwa szczegółowe badania i nerwówka, czy nie będzie operowana Na szczęście do tej pory nie było to konieczne i oby tak dalej. Dla Was również ciepłe myśli i dobre fluidy
Jolu dopiero doczytalam Kciuki za Rosi - Jeśli wiedzą co to za bakteria to pewnie też wiedzą na jaki antybiotyk najlepiej zareaguje . Furagina to lek stosowany w stanach zapalnych dróg moczowych u Rosi drogi moczowe są zdrowe na szczęście!
Dziękuję, Graża
Oczywiście antybiogram został wykonany, dostała lek, na który bakteria jest najbardziej wrażliwa, więc mam nadzieję, że pomoże. Z doświadczenie z córka jednak wiem, że różnie bywa Ale tyle e-cioć trzyma kciuki, że MUSI być dobrze
Mam tez nadzieję, że skoro leczenie zostało włączone, to bakterie już nie powinny przedostać się do układu moczowego. Zobaczymy jak zareaguje na leczenie.
Mocno trzymam kciuki za zdrowie koteczki! Oby jak najszybciej wszystko się wyleczyło
za zdrowko koteczki...
za zdrówko Rosi!
Dzięki, dziewczynki
Dopadło nas - dwunogów, jakieś wirusidło Ada od poniedziałku jest chora, właściwie jej już przechodzi. Mnie i Michała brało już od środy, a dziś umieramy
oj współczuje i sle dobre fluidy
zdrówka życzę
Wszystkiego cieplutkiego i trzymajcie się.
Zdrówka, zdrówka, zdrówka.
No już wystarczy tego choróbska! Zdrowiejcie wszyscy jak najszybciej!
Kochane jesteście Dzięki Waszemu wsparciu i fluidom, jak na razie dziś nie mam już gorączki, Michał tez jest w lepszej formie. Dziękujemy
Najbardziej żali mi Weroniki. Wprawdzie póki co choróbsko ją oszczędziło, ale miała wczoraj urodziny i zaproszeni dziadkowie nie przyjechali przez nasze wirusy. Tort był (zrobiłam go w piątek resztkami sił), ale na urodzinowe zabawy średnio mieliśmy siły. Na czwartek mamy zaplanowane urodzinki dla koleżanek i kolegów, mam nadzieję, że do tej pory wydobrzejemy
Kciuki za zdrowie wszystkich do czwartku
Duzzzzzzzzzzzzzzzzzo zdrowka zycze i ja...
Dzięki, dziewczynki
I tak oto wątek o upławach Rosi zmienił się w watek o mojej grypie
-grypę trzeba pokonać na wesoło, nawet pod przykrywką "upławów"
Wszystko doczytałam i trzymam kciuki za Rosi i głaski za uszkiem proszę od nas przekazać
A Wam życzę zdrówka, a wirusy precz bo sama się z nimi męczyłam ...a kysz wirusy
Dziękuję Lindusiu
Martwię się, bo wczoraj minął pełny piąty dzień antybiotyku Rosi, a akurat wczoraj pojawiło się znów trochę tego zielonego paskudztwa Nie dość, że w ogóle jest, to jeszcze nadal zielone
Wstrętne bakterie z nimi walka niestety ciężka ale na pewno dacie radę
Pixelek mi walnął się na ręce i ciężko mi pisać a śpi sobie gadzina w najlepsze
Trzymam kciuki i chłopaki pozdrawiają łapką siostrzyczkę
Lindusia napisał: Wstrętne bakterie z nimi walka niestety ciężka ale na pewno dacie radę
Pixelek mi walnął się na ręce i ciężko mi pisać a śpi sobie gadzina w najlepsze
Trzymam kciuki i chłopaki pozdrawiają łapką siostrzyczkę
Strasznie mi przykro Co ja będę dużo pisać z autopsji znasz tą wredną e. coli , walka z nią nie należy do łatwych i wymaga czasu , może trzeba będzie zmienić antybiotyk-nawet te zgodne z antybiogramem czasami nie pomagają. Pytałaś weta o furagine- wiem że mocz jest czysty ale osłonowo aby się świństwo nie rozpleniło- ukochaj mocno Rosieńkę
Gosiu, wet mówi, że skoro dostaje antybiotyk działający ogólnie, nie ma po co włączać Furaginu. Prawdopodobnie przedłuży jej jeszcze antybiotyk (wstępnie dostała na 7 dni). No i robię już teraz irygacje Tantum Rosa, a nie tylko przemywanie zewnętrzne
dnia Śro 11:01, 20 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Bidulka, wobec tego trzymam kciuki za ślicznotkę i wygnanie tej wredoty
Jola123 napisał: Gosiu, wet mówi, że skoro dostaje antybiotyk działający ogólnie, nie ma po co włączać Furaginu. Prawdopodobnie przedłuży jej jeszcze antybiotyk (wstępnie dostała na 7 dni). No i robię już teraz irygacje Tantum Rosa, a nie tylko przemywanie zewnętrzne
O mamuniu! Irygacje! Chyba umarłabym ze strachu - przecież to wszystko jest takie malutkie!
To zaciskam kciuki jeszcze mocniej - za biedną Rosieńkę i jej dzielną pielęgniarkę!
Kciuki za koteczke
Trzymajcie się dzielnie, też mocno zaciskam kciuki za szybki powrót Rosi do zdrowia
Zawsze bardzo przeżywam te kocie choróbska, właściwie Wafla, bo on taki delikatny i ciągle coś się dzieje.
Mnóstwo głasków i dla kotuni
Dziękujemy bardzo za silne wsparcie
Viv, nie mam wyjścia
Tobie Jolu śle pozytywne fluidy żebyś nam się tak psychicznie przy tym nie wykonczyła
Duuużo zdrówka życzę, w końcu się uda pokonać bakcyla, na pewno
Myślałam, że Rosi mnie znienawidzi za te zabiegi, a ona Serduszko Moje Kochane przyszła dziś rano do mnie do łóżka, robiła mi baranki, w końcu rozmruczała się i spała obok mnie, aż wstałam To się nie zdarzało odkąd jest u nas Simbuś
dnia Czw 10:31, 21 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Bo mi sie wydaje ze zwierzeta rozumieja o wiele wiecej niz nam sie wydaje Ja zauwazylam, ze jak mojemu kotu sie cos dzieje i ja musze o niego dbac wtedy - na rozne mniej lub bardziej drastyczne sposoby - to on potem zawsze jest dla mnie taki bardziej przymilny, posluszny. Po prostu Rosi rozumie ze Pancia robi tyle rzeczy zeby jej pomoc i przyszla dzisiaj podziekowac
Jola123 napisał:
Myślałam, że Rosi mnie znienawidzi za te zabiegi, a ona Serduszko Moje Kochane przyszła dziś rano do mnie do łóżka, robiła mi baranki, w końcu rozmruczała się i spała obok mnie, aż wstałam To się nie zdarzało odkąd jest u nas Simbuś
Kochane Serduszko!
Rosieńka wyczuwa ile miłości i troski wkładasz w te nieprzyjemne zabiegi. Ucałuj ją od e-cioci!
vivienne napisał: Jola123 napisał:
Myślałam, że Rosi mnie znienawidzi za te zabiegi, a ona Serduszko Moje Kochane przyszła dziś rano do mnie do łóżka, robiła mi baranki, w końcu rozmruczała się i spała obok mnie, aż wstałam To się nie zdarzało odkąd jest u nas Simbuś
Kochane Serduszko!
Rosieńka wyczuwa ile miłości i troski wkładasz w te nieprzyjemne zabiegi. Ucałuj ją od e-cioci!
Zrobiłam to z wielką przyjemnością Dzięki
dnia Czw 20:19, 21 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Delikatne głaski dla kochanej i mądrej kici. Głowy do góry - wszystko, co złe przejdzie, zniknie! Za dużo nas szczerze Wam tego życzy, by mogło być inaczej
Katarzyna Miłaszewska napisał: Delikatne głaski dla kochanej i mądrej kici. Głowy do góry - wszystko, co złe przejdzie, zniknie! Za dużo nas szczerze Wam tego życzy, by mogło być inaczej
To fakt
Kurczę... Antybiotyk przedłużony na kolejne 7 dni i do irygacji mam używać octenisept Niestety upławy nadal są, na dodatek wczoraj było ich dużo No i Rosi wczoraj zwymiotowała dwa razy, dziś rano był pawik kłaczkiem, później zjadła troszkę chrupek i to wszystko na cały dzisiejszy dzień. Nie ma zupełnie apetytu Podchodzi do miski, powącha i odchodzi. Rozmawiałam z wetem przed południem, później kotka bawiła się i spała (ma poprzestawiany rytm przez to, że jestem w domu). Jutro znów wet, jeśli dalej tak będzie
Myślałam, że już będzie lepiej całuski dla Rosi, niech się tam jakoś trzyma. I Ty też, dużo siły i cierpliwości w zwalczaniu choróbska!
Antybiotyk dostaje doustnie? Po nim może wymiotować (tzn. koty czasem tak mają, że po antyb. wymiotują. Lepiej znoszą zastrzyki, ale wiadomo, że to jest mało przyjemne).
Nie jestem lekarzem, ale tak sobie myślę, że utrata apetytu i wymioty mogą być spowodowane antybiotykoterapią... Wiadomo mają pomóc, wyleczyć, ale swoje skutki uboczne też mają... A podajesz jej coś osłonowego na żołądek?
Bidulinka kochana
Ines, ja też tak myślałam, pierwsze dni na to wskazywały.
Smużko, tak dostaje doustnie i wet mówiła, że może po tym wymiotować. Przez pierwsze dwa dni podawania jadła słabiej, ale nie wymiotowała. Później apetyt wrócił do normy. Dopiero wczoraj pojawiły się te wymioty, czy chyba 8 doba leczenia. Jeśli tak będzie, pewnie dostanie zastrzyki. Dodatkowo, jeśli i po octenisepcie stosowanym miejscowo nie będzie poprawy, dostanie antybiotyk miejscowo.
Kasiu, dostaje osłonowo Pro-colin+ od piątej doby leczenia.
Przed chwilą zjadła kilka chrupek, mokrego w ogóle nie chciała (mimo, że jej ulubione), ale jadła tak dziwnie: gryzła chrupek i część wypluwała... Może ma gardło podrażnione tymi wczorajszymi wymiotami
A może to po octenisepcie Dostaje go do pochwy, ale szybko wypływa i ona później wylizuje się tam... Próbowałam pilnować, ale uciekała. W ogóle wczoraj po pierwszym razie zachowywała się jakby ją piekło... Chyba nie powinno
W jakiejś internetowej encyklopedii leków znalazłam w działaniach nieporządnych taki fragment:
Cytat: Przy irygacjach pochwy może w rzadkich przypadkach być subiektywnie odczuwane wrażenie ciepła lub pieczenia.
Może akurat u Rosi to wystąpiło, wrażenia są nieprzyjemne i dlatego wylizuje
Na pewno jest nieprzyjemne, ona lizała i po Tantum Rosa, ale nie tak intensywnie. Częściowo dlatego, że po prostu jest mokro, trochę wycieram, ale wiadomo... Chodzi mi o to, że może lizanie octeniseptu spowodowało jakieś nieprzyjemne odczucia w pysiu/przełyku. Stosuje się go na rany pooperacyjne, więc nie powinno, ale ... od wczoraj zaczęłam tym płukać i od wczoraj takie objawy... Teraz nie będę jej ruszać, żeby nie zwymiotowała, ale później obejrzę jej pysio w środku.
Było tam też napisane, że przy stosowaniu doustnym gorzki smak utrzymuje się w ustach około godzinę. Może to ma jakiś związek z problemami? Tak gdybam tylko, chciałabym jakoś pomóc...
Ojejciu! Ja tu codziennie zerkam z nadzieją na dobre wieści, a biedna Rosieńka wciąż chorutka...
Ines - może to dobry trop. Przypominam sobie, że jak Maluchy kiedyś dostały gorzki odrobaczacz w płynie to całe się zapieniły i je naciągało na wymioty.
Trzymam kciuki żeby te wymioty Rosieńki były tylko reakcją na wylizanie płynu. Problemy z żołądeczkiem to ostatnia rzecz jaka jest Wam teraz potrzebna...
Ines napisał: Było tam też napisane, że przy stosowaniu doustnym gorzki smak utrzymuje się w ustach około godzinę. Może to ma jakiś związek z problemami? Tak gdybam tylko, chciałabym jakoś pomóc...
Wiem, Ines, i bardzo Ci dziękuję za to
vivienne napisał: Ojejciu! Ja tu codziennie zerkam z nadzieją na dobre wieści, a biedna Rosieńka wciąż chorutka...
Ines - może to dobry trop. Przypominam sobie, że jak Maluchy kiedyś dostały gorzki odrobaczacz w płynie to całe się zapieniły i je naciągało na wymioty.
Trzymam kciuki żeby te wymioty Rosieńki były tylko reakcją na wylizanie płynu. Problemy z żołądeczkiem to ostatnia rzecz jaka jest Wam teraz potrzebna...
Może rzeczywiście macie rację... Tabletki raczej nie są gorzkie, bo do tej pory nie było problemu, więc pewnie octenisept... Ale jeśli tak, to będzie problem, bo irygacje nim mamy na dłużej Muszę ją bardziej wycierać i pilnować przed lizaniem. Zobaczymy co będzie.
Dziekuję Wam, kochane jesteście
dnia Pią 22:49, 22 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Jolu, jak dzisiaj? Czy chociaż odrobinę lepiej? Byłaś u lekarza?
Przykro mi, że nie ma poprawy. Nadal trzymam kciuki. Dużo uścisków dla Ciebie Jolu i Rosi oczywiście. Bidulka...
Ryczeć mi się chce Ale po kolei. Byłam u weta najpierw bez Rosi, pogadać. Okazało się, że rzeczywiście octenisept mógł podrażnić jej troszkę pysio i przełyk, ale bez paniki, równie dobrze brak apetytu może być spowodowany antybiotykoterapią. Jeśli się nie poprawi, dostanie coś na apetyt. No i żeby jednak dokładnie zadziałać miejscowo, pani doktor zaproponowała, że ona zrobi irygację z cewniczkiem, bo okazało się, że to co ja robiłam, to było za "płytko". Bałam się przeziębić Rosi, bo zawsze trochę się tym lekarstwem zmoczy pod ogonkiem jak wypłynie. Wet powiedziała, że nie będzie aż tak źle, kazała owinąć transporter kocem i nic nie będzie. Poszłyśmy na to płukanie, ona tak się wyrywała, że masakra. Do tej pory u weta zawsze wtulał się we mnie jak się bała, a dzisiaj uciekała Cewniczek był cieniutki, więc na pewno nie bolało, chociaż tyle. Wet stwierdziła, że nie widziała, żeby wypływał zielony śluz, wręcz był barwy białej, co oczywiście jest dobrym znakiem, ale zobaczymy co będzie jutro. Mam nadzieję, że ten wczorajszy (a było go naprawdę dużo), to była resztka. Czekają nas jeszcze dwa płukania: jutro i w poniedziałek. Jakiś czas po powrocie Rosi nawet zjadła trochę chrupek, co mnie bardzo ucieszyło. Jednak od tej pory ( od około 17) wygląda mi na taką "nieswoją" i ciągle śpi. Nie chciała zlizać Pro-colinu, który bardzo lubi i wczoraj zjadła bez problemu. No i chodzi częściej siusiu i sika malutko. Od powrotu była 3 razy, więc nie tak strasznie, ale pic nie chodzi i wygląda jak kupka nieszczęścia Zastanawiam się, czy jednak nie zmarzła Może panikuję, ale... strasznie się martwię
dnia Sob 22:57, 23 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
Oj, tak mi przykro, ze maleńka nadal musi walczyć z tym świństwem.
A octenisept ma wstretny smak (kiedyś stosowałam na ranę gardła), więc moż wyjściem byłyby jakieś majtasy zakładane tak na godzinkę-dwie po irygacji, żeby ta największa część wyciekającego leku w nie wsiąkała ?
Kciuki za poprawę
Serce się kraje, dziewuszka tyle musi wycierpieć. Częste sikanie ,po trochu może być reakcją na cewnik, minimalne szczypanie i już wstrzymuje siusiu. Owijaj księżniczkę cieplutko w drodze od weta i w domku podkręć ogrzewanie a wszystko będzie dobrze. U weta było "niemiło" to Rosi może teraz to przeżywa. Jednak są i dobre wieści , wydzielina wraca do normy Więc teraz wszystko jest na dobrej drodze. Ukochaj ją mocno i wycałuj
Malutkie biedactwo!
Przytulam Was obie bardzo mocno!
Dzisiaj wet rozcieńczyła go 1:1 wodą i tak nadal będzie. Majtasy są świetnym pomysłem, że też nie wpadłam na to (o ile z nich nie wyskoczy i nie będą jeszcze większym stresem dla niej). Wczoraj wieczorem dała się upilnować przed lizaniem, bawiłam się z nią i to odwróciło jej uwagę Dzisiaj bawić się nie chciała, pilnowaliśmy wszyscy. Wylizała się dopiero jak przeschło.
Martwię się strasznie, czy jej nie przeziębiłam... Może tylko odsypia stresy
Joluś, chyba wszystko na dobrej drodze do wyleczenia. Metody może drastyczne (bo przecież to kicia i nie wytłumaczysz jej jak człowiekowi), ale skuteczniejsze. Nie zamartwiaj się na zapas - na pewno nie zmarzła! ma po prostu dosyć tych zabiegów wokół niej. Popatrz - nie wymiotuje, a to Cię tak bardzo wczoraj martwiło... Teraz już będzie tylko lepiej, zobaczysz
Cieszę się, że jest już chociaż troszkę lepiej. Mam nadzieję, że Rosi "tylko" odreagowuje wizytę i za jakiś czas wróci do normy.
Ja przepraszam, że się podczepiam, ale nie mam doświadczeń w tej kwestii, a informacje do których docieram są sprzeczne i bardzo się martwię.
Wiem, że czasem przy rui może pojawić się wydzielina z pochwy. Czy to jest naturalny objaw rujki, czy raczej należący do tych niepokojących? Tula właśnie zaczęła swoją trzecią rujkę, pierwszą wyraźną. Nie jest tragiczna, trochę tupania i wystawiania pupy, a przy tym ciche gruchanie. Ale zmartwiło mnie to, że dziś pojawiła się wydzielina. Początkowo wydawało mi się, że jest brunatna i się przeraziłam - ale to było zaraz po skorzystaniu z kuwety i chyba odchody jakoś ją zabarwiły, bo zaglądam Tuli co chwilę pod ogon i teraz wydzielina jest raczej bezbarwna. Będę dzwoniła jutro do weterynarza, ale do jutra jeszcze cała noc przede mną, pewnie ze zgryzoty nie przespana. Powiedzcie mi, czy słusznie rwę sobie włosy z głowy czy taka wydzielina przy rui to normalna sprawa?
Widzę, że to dla niej ogromny stres i wiem, Kasiu, że to konieczne, żeby ją wyleczyć. Ale serce boli. Dziękuję Ci., takie słowa były mi teraz potrzebne
Mój mąż nie umie pocieszać, on tylko wysłucha, jeden raz powie, żeby się martwić albo nie przesadzać o tyle od niego. Dobrze, że mam Was
Ale tak w ogóle to złoty człowiek z niego
Ines napisał: Cieszę się, że jest już chociaż troszkę lepiej. Mam nadzieję, że Rosi "tylko" odreagowuje wizytę i za jakiś czas wróci do normy.
Ja przepraszam, że się podczepiam, ale nie mam doświadczeń w tej kwestii, a informacje do których docieram są sprzeczne i bardzo się martwię.
Wiem, że czasem przy rui może pojawić się wydzielina z pochwy. Czy to jest naturalny objaw rujki, czy raczej należący do tych niepokojących? Tula właśnie zaczęła swoją trzecią rujkę, pierwszą wyraźną. Nie jest tragiczna, trochę tupania i wystawiania pupy, a przy tym ciche gruchanie. Ale zmartwiło mnie to, że dziś pojawiła się wydzielina. Początkowo wydawało mi się, że jest brunatna i się przeraziłam - ale to było zaraz po skorzystaniu z kuwety i chyba odchody jakoś ją zabarwiły, bo zaglądam Tuli co chwilę pod ogon i teraz wydzielina jest raczej bezbarwna. Będę dzwoniła jutro do weterynarza, ale do jutra jeszcze cała noc przede mną, pewnie ze zgryzoty nie przespana. Powiedzcie mi, czy słusznie rwę sobie włosy z głowy czy taka wydzielina przy rui to normalna sprawa?
Ines, od "mojej" hodowczyni wiem, że przy rui tak się zdarza. Rosi przy rui tez miała . Jeżeli jest biała, to z przekazanych mi informacji wynika, że jest ok. Problem zaczyna się, kiedy jest zabarwiona na żółto lub zielono - to raczej oznacza kłopoty w postaci bakterii.
Chyba jednak panikowałam... Rosi wstała, nawet pobawiła się wędka ze mną, do kuwety na razie nie chodziła, więc tu (mam nadzieję) ok. Nawet przed chwilą troszkę zjadła Trochę kamień z serca
Tak nawiasem mówiąc, to Michał ma rację, że panikara jestem, ale to cecha, której nie mam szans się pozbyć, a doświadczenia życiowe tylko ją potęgują.
Ines napisał: Tula właśnie zaczęła swoją trzecią rujkę, pierwszą wyraźną.
Ines, musisz poważnie zacząć myśleć o kryciu kotki, bo to jest niezdrowe dla jej organizmu.
Jola123 napisał:
Tak nawiasem mówiąc, to Michał ma rację, że panikara jestem, .
Oj faceci tacy są, oni jakoś bardziej spokojnie podchodzą do wielu spraw i o wiele lepiej potrafią się zdystansować
To kciuki za zdrówko Rosieńki Ale widać ze już lada dzień będiz wszystko dobrze
Dejikos, w sprawie krycia jestem w stałym kontakcie z weterynarzem, specjalistą od rozrodu (specjalnie takiego wybrałam) i ciągle o tym myślę. Na ten moment jednak uważam, że kryjąc ją w tak młodym wieku zaszkodzę jej bardziej niż ruja.
Rosi - dzielna babka z Ciebie! Oczywiście z Ciebie Jolu też
Uważam, że nawet kosztem naszego spokoju lepiej popanikować, niż coś zaniedbać. W pełni Cię Jolu rozumiem. No to co? Idzie ku lepszemu
Na to wygląda Księżniczka jeszcze nie ma apetytu, ale coś tam przegryza. W czwartek rano odważyłam 50 g suchej karmy, to dzisiaj na śniadanko dopiero to skończyła, mokrego przez te kilka dni w ogóle nie jadła (50g chrupek + 30-40g mokrej to jej dzienna norma w normalnych warunkach). Ale powoli... najważniejsze, że jest jakaś poprawa.
Ze świętowaniem wstrzymam się jeszcze, żeby nie zapeszyć
Poczekamy cierpliwie na świętowanie, a tymczasem kciuki nieustannie i mocno zaciśnięte!
Jola123 napisał: Chyba jednak panikowałam... Rosi wstała, nawet pobawiła się wędka ze mną, do kuwety na razie nie chodziła, więc tu (mam nadzieję) ok. Nawet przed chwilą troszkę zjadła Trochę kamień z serca
Tak nawiasem mówiąc, to Michał ma rację, że panikara jestem, ale to cecha, której nie mam szans się pozbyć, a doświadczenia życiowe tylko ją potęgują.
Jolu ja też jestem straszną panikarą, ale nie uważam, żeby to było złe, a na pewno nie bardzo złe. Przynajmniej wiem, że niczego ważnego nigdy nie przeoczę, bo na najmniejszą pierdołę reaguję jakby się świat miał zawalić - dzięki temu nigdy moje kicie nie ucierpią wskutek jakiegoś zaniedbania. Wczorajsza sytuacja jest tego przykładem, już mam głowę pełną informacji na temat wydzielin z pochwy. Niby wcześniej część tych informacji już miałam i nie powinnam panikować, przecież czytałam o tym wiele. Ale jak coś się dzieje to wolę być gotowa na wszystko, łącznie z najgorszym i dzięki temu nic mnie nigdy nie zaskoczy. Takie są zalety bycia panikarą
Trzymam mocno kciuki za zdrówko Rosi
Kciuki za koniec trosk i problemów z Rosi.
Tak jeszcze nieśmiało, ale chyba powoli możemy zacząć świętowanie Dzisiaj Rosi miała ostatnie płukanie u weta (z cewniczkiem) i jest czysto Apetyt kituni tez wraca, dzisiaj zjadła już prawie normalnie Zostało nam jeszcze 2,5 tabletki antybiotyku, tzn. w czwartek rano ostatnia dawka :)Oby wszystko złe było już za nami
Dziękuję Wam bardzo za rady, wsparcie i dobre słowa
Cieszę się bardzo, że jest poprawa! Oby tak dalej!
No to ja tak nieśmiało HURRRRA Za zdrówko Rosieńki
Bardzo, bardzo się cieszymy i niech kotunia szybciutko nabiera sił i wraca do dobrej formy
Mnóstwo głasków i buziaczków dla mmmmmmmmm-Aslanek pomaga mi pisać naszej kuzynki.
Oblewamy, hucznie! Rosieńka dzielna kobitka, zniosła wszystkie upokorzenia, bo wiedziała, że dzięki temu wyzdrowieje! Wspaniale
Ogromne buziaki Wam wszystkim Roseczka dziękuje za wszystkie kciuki i w ogóle... Jurto ostatnia połówka tabletki
Niestety u nas nie koniec kłopotów
Kuracja zakończona, a u Rosi pojawiło się plamienie/krwawienie na sromie. Sama nie wiem jak to nazwać, ale krwi jest na pewno zdecydowanie więcej nic kropelka, jest świeża, ale tez na pewno nie leci. Rosi nie liże się tam, więc nie chodzi o otarcia zewnętrzne. Oczywiście dzwoniłam do weta, ale naszej pani doktor nie ma aż do poniedziałku, była inna, której nie znam (jest nowa). Powiedziała, że tak może być po irygacjach (złuszczanie naskórka), ale żeby obserwować i jeśli do soboty nie nie przejdzie, przyjść z próbką moczu Nie mam przekonania, że to układ moczowy, myślę, że tu jednak o drogi rodne chodzi, ale to tylko moja intuicja, nie znam się.
Może rzeczywiście to po tych irygacjach... Bądźmy dobrej myśli!
Ines mnie ubiegła, chciałam napisać dokładnie to samo. Jolu będzie dobrze ,musi Wetka irygacje robiła głęboko więc istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo że to jakiś mikro uraz mechaniczny. Spokojnie obserwuj Rosie , nie martw się ( wiem że trudno to zrobić) Księżniczka już tyle przeszła ,teraz potrzeba jej spokoju a i tobie stresu już więcej nie trzeba. Z całych sił zaciskam kciuki i ślę MEGA POZYTYWNE FLUIDY
Ja tu zaglądam sprawdzić czy można już kciuki puścić, bo dziś ostatnia tabletka, a tu jeszcze nie...
Przytulam Was obie z Rosieńką bardzo mocno!
Ja też miałam nadzieję, że to już koniec, rano byłam taka szczęśliwa, że to ostatnia tabletka Mam ogromna nadzieję, że to naprawdę tylko złuszczanie naskórka w pochwie...
Tym razem nawet ja powiem - nie zamartwiaj się na zapas Zabiegi były mocno inwazyjne, a przecież to maleńkie stworzonko. Teraz czas na wygojenie/zagojenie. Będzie dobrze! Musi być!
Mizianki dla dziewczynki
I co tam u Rosieńki? Czekamy niecierpliwie na wieści i mamy nadzieję, że będą one dobre.
Boję się pisać, żeby nie zapeszyć...
W piątek rano miała jeszcze sporo krwi, ale takiej jakby "rozcieńczonej" (kolor). Od powrotu z pracy wczoraj nie pojawiła się już większa ilość. Przez cały czas widać tam tylko ociupinkę podbarwione na samym sromie. Jeszcze do obserwacji, ale jest poprawa i już tak nie panikuję.
Wygląda na to, że to rzeczywiście tylko podrażnienie zabiegami.
Kciuki wciąż zaciśnięte, tak profilaktycznie!
Buziaczki dla malutkiej, biednej kobietki!
Dzięki dziewczynki
dnia Sob 22:23, 02 Mar 2013, w całości zmieniany 1 raz